Jak donosi portal lovekrakow.pl, mieszkanka Krakowa o inicjałach H.B. jest właścicielką jednej i współwłaścicielką drugiej działki w okolicach ul. Sidzińskiej (mieszczącej się w Kobierzynie, części dzielnicy Dębniki).
Druga z działek służyła jako droga wewnętrzna, a w przyszłości miała też być drogą dojazdową do innych działek.
Kobieta nie zgodziła się z zapisami planu zagospodarowania przestrzennego. Według niego na terenach należących do kobiety zaplanowano zieleń urządzoną oraz izolacyjną. W efekcie nie mogły się na tej działce poruszać żadne pojazdy, jedynie piesi i rowery.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z kolei drugą działkę częściowo wyłączono spod zabudowy. Wcześniej, według studium, można było na niej wybudować domy jednorodzinne.
Wpłynęła skarga, ale zastrzeżeń nie było
W uzasadnieniu skargi zapisano, że plan jaki został zaskarżony "nie tylko ogranicza w nieuzasadniony sposób prawo własności i możliwość odpowiedniego wykorzystania nieruchomości zgodnie ze studium, ale przede wszystkim wprowadza chaos urbanistyczny, który pozbawia obszar możliwości jego funkcjonalnego zagospodarowania, w tym zapewnienia odpowiedniego szlaku komunikacyjnego, umożliwiającego dostęp do drogi publicznej".
Skarżąca właścicielka terenów co prawda miała świadomość, że do drogi można się też dostać z innej strony, ale w lutym 2021 r., kiedy miała miejsce rozprawa, miasto nie planowało jej nawet budować.
Sąd I instancji zauważył, że skarżąca nie złożyła żadnych wniosków i uwag do uchwalanego planu zagospodarowania przestrzennego. Zdaniem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego tereny zieleni urządzonej jak najbardziej wpisują się w zapisy studium. Do tego na obszarze na nią przeznaczonym, mieści się pomnik przyrody ożywionej.
Skarga kasacyjna współwłaścicielki terenu trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ten jednak utrzymał w mocy wyrok I instancji.