Do tragedii doszło 25 lipca 2000 roku po godzinie 16:44. Na obrzeżach miasteczka Gonesse pod Paryżem rozbił się samolot linie Air Frnace, który zmierzał w kierunku Nowego Jorku.
Samolot rozbił się zaraz po starcie
Samolot uległ uszkodzeniu jeszcze przed startem. Pilot najechał z dużą prędkością (około 300 km/h) na metalowy przedmiot pozostawiony na pasie startowym. To doprowadziło do rozerwania opony i powstania fali uderzeniowej.
Przez ten incydent doszło do rozerwania jednego ze zbiorników na paliwo. Najprawdopodobniej z powodu uszkodzonej instalacji elektrycznej wyciekające paliwo zapaliło się. Niestety samolot przekroczył już w tym czasie prędkość decyzji, do której można jeszcze bezpiecznie wyhamować i przerwać start.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Samolot rozbił się niemal od razu po starcie. O godzinie 16:42:31 kapitan Christian Marty nakazał wystartować a o 16:44:31 samolot spadł na hotel pod Gonesse. Zginęło 100 pasażerów, 9 osób z załogi oraz cztery osoby przebywające w hotelu (w tym dwie Polki).
Po 23 latach ujawniono co mówił pilot w swoich ostatnich chwilach. Kapitan Marty zaraz po starcie miał usłyszeć, że ma za sobą płomienie. Nawigator samolotu mówił o awarii silnika numer dwa.
Kapitan usłyszał, że powinien wyłączyć uszkodzony silnik. Następnie zespół lotniczy podjął próbę lądowania awaryjnego na lotnisku Le Bourget. Marty powiedział jednak, że jest za późno.
Za późno… nie ma czasu - powiedział Marty.
To były jego ostatnie słowa. Drugi pilot powtórzył jeszcze kilkukrotnie nazwę lotniska, na którym miał lądować samolot. Zapis z czarnych skrzynek kończy się kilkanaście sekund później, co zgadza się z godziną rozbicia samolotu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.