Prywatny samolot Cessna 551 rozbił się na Morzu Bałtyckim w niedzielę po południu. "Bild" krótko po tej dramatycznej informacji podawał, że na pokładzie byli pilot, kobieta, mężczyzna, a także ich córka. Jednocześnie przekazano, że krótko po starcie maszyna zgłosiła problem z ciśnieniem w kabinie.
Gazeta "Dagens Nyheter" podała, że lecący z Hiszpanii samolot miał wylądować w Kilonii. Nieoczekiwanie kontynuował lot na dużej wysokości nad Bałtykiem. W związku z tym interweniowały niemieckie i duńskie myśliwce.
Piloci nie zaobserwowali nikogo w kokpicie podniebnej maszyny. Poza tym z samolotem nie było kontaktu radiowego.
Wysłany na miejsce samolot Straży Przybrzeżnej znalazł fragmenty samolotu oraz ropy - przekazał rzecznik Straży Przybrzeżnej Lars Antonsson.
Samolot Cessna 551 runął do Bałtyku. Kim był pilot?
Serwis express.de podaje, że pilotem maszyny, która runęła do Bałtyku, był Peter Griesmann. Dziennikarze podobno potwierdzili tę informację u rodziny pilota. Zauważono, że był on m.in. honorowym prezesem Blue Sparks.
Czytaj także: Polka rozebrała się do zdjęć. To usłyszała od fotografa
Niemieckie media donoszą, że był doświadczonym pilotem. Często latał w pojedynkę, co martwiło jego rodzinę.
Wspomniany tytuł potwierdza, że w maszynie były problemy z ciśnieniem. Kontakt radiowy miał natomiast zaniknąć zaraz po starcie. Eksperci lotniczy uważają, że spadek ciśnienia mógł poskutkować tym, że pilot zemdlał, natomiast samolot latał w niekontrolowany sposób, aż do momentu katastrofy.
Do tej pory natrafiono jedynie na wrak samolotu i plamy ropy. Szwedzka Straż Przybrzeżna uważa, że osoby znajdujące się na pokładzie Cessny 551 miały niewielkie szanse na przeżycie. Akcja poszukiwawcza odbywa się na obszarze około 6 mkw.