W niedzielę 28 listopada na komisariat w Sandomierzu wpłynęło zawiadomienie o zabiciu psów rasy York Terrier. Na miejsce wysłano funkcjonariuszy, którzy znaleźli zwłoki aż ośmiu psów.
Zamordowali osiem psów
Pod wskazanym adresem mieszkał mężczyzna, który opiekował się psami. Zeznał, że w wyniku niefortunnych zdarzeń yorki miały zostać zaatakowane przez dziką zwierzynę. Po dwóch dniach 35-latek zadzwonił do właścicielki psów i powiedział, że część z nich nie żyje.
Czytaj także: Potrąciła psa i odjechała. Zwierzę konało w rowie
Kobieta przyjechała na miejsce i gdy zobaczyła zwłoki siedmiu psów, najprawdopodobniej spowodowała śmierć ósmego - przekazuje policja.
Policjanci przeprowadzili w tej sprawie wiele czynności. Dzięki temu ustalono, że historia z dziką zwierzyną jest zmyślona, a psy zginęły z ludzkiej ręki.
31- latka usłyszała już zarzut uśmiercenia psa, za co grozi jej kara do 3 lat pozbawienia wolności. Prokurator Rejonowy w Sandomierzu zastosował wobec kobiety środek zapobiegawczy w postaci policyjnego dozoru - przekazuje świętokrzyska policja.
Czytaj także: Makabryczne zdarzenie. Kierowca spłonął w aucie
Sąd Rejonowy w Sandomierzu zdecydował, że 35-latek oskarżony o zamordowanie siedmiu psów trafi do aresztu na okres dwóch miesięcy. Oskarżonym grozi surowa kara. Za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad zwierzęciem można trafić do więzienia nawet na 5 lat.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.