Dramat rozegrał się w ubiegłym tygodniu we Wrocławiu. Damian B. zaczął strzelać do dziecka z wiatrówki. Kiedy jeden z pocisków trafił chłopca w pierś, mały Marcin padł jak rażony piorunem. Jak relacjonuje "SE", jego oprawca natychmiast rzucił się do ucieczki.
Chłopiec został przewieziony do szpitala, gdzie lekarze wyciągnęli śrut. Szybko zatrzymano także sprawcę, 23-letniego sąsiada Marcina. Sąsiedzi twierdzą, że młody mężczyzna wcześniej strzelał do samochodów zaparkowanych na podwórku.
Czytaj także: "Nie wybaczę". Mama 16-letniej Kornelii przemówiła
Strzelał do dziecka z wiatrówki. Sąd wypuścił go na wolność
Policjanci zatrzymali Damiana B. Sprawca spędził noc na komisariacie. Usłyszał także prokuratorskie zarzuty narażenia Marcina na utratę życia i zdrowia. Mimo wniosku o środek zapobiegawczy w postaci aresztu tymczasowego, sąd wypuścił 23-letniego snajpera na wolność. Mężczyzna wrócił więc do domu.
To skandaliczna decyzja – ocenia w rozmowie z "Super Expressem" pani Beata Cała, babcia Marcina.
Kobieta podkreśla, że Damian B. znowu może kogoś skrzywdzić. Dodaje, że bardzo boi się o swojego wnuka.
Jestem w stanie sobie wyobrazić sytuację, że za jakiś czas Marcin wychodzi na podwórko i spotyka tego człowieka. Kto wie, co takiemu strzeli wtedy do głowy – zaznacza.
"Przeżył prawdziwy koszmar". Babcia zdecydowała o wywiezieniu wnuka za miasto
Babcia podjęła więc decyzję o wywiezieniu chłopca za miasto. Marcin skróci pobyt u niej i będzie przebywał u rodziny poza Wrocławiem. W ten sposób nie będzie szans, że znowu spotka Damiana B.
Marcinek musi się przede wszystkim uspokoić, przeżył prawdziwy koszmar. A ja na pewno tej sprawy tak nie zostawię, dzieci muszą czuć się bezpiecznie – podsumowuje kobieta, cytowana przez "SE".
Obejrzyj także: Niszczy samochody strzałami z wiatrówki
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.