Rafał Strzelec
Rafał Strzelec| 
aktualizacja 

Sebastian M. żąda 150 tys. zł. Reakcja adwokata rodziny ofiar wypadku

409

Sebastian M., podejrzany o spowodowanie wypadku na A1, w którym zginęły trzy osoby, pozwał "Gazetę Wyborczą". Chce 150 tys. złotych za "naruszenie jego dóbr osobistych". - Będzie wszystkich pozywał, a nie ma odwagi, by przyjechać do Polski - mówi w rozmowie z o2.pl mec. Łukasz Kowalski, pełnomocnik bliskich ofiar wypadku na A1.

Sebastian M. żąda 150 tys. zł. Reakcja adwokata rodziny ofiar wypadku
Sebastian M. poczuł się urażony. Pozwał gazetę (Prokuratura, X, Prokuratura Okręgowa w Piotrkowsie Trybunalskim, STOP CHAM)

Sebastian M. pozwał "Gazetę Wyborczą" w sprawie naruszenia jego dóbr osobistych. Media od roku informują o kulisach śledztwa dotyczącego wypadku na A1. Trzyosobowa rodzina zginęła, a głównym podejrzanym jest właśnie Sebastian M. Domniemany sprawca przebywa w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, dokąd uciekł po zdarzeniu. Trwa oczekiwanie na jego ekstradycję.

W mediach pojawiały się kolejne informacje o pozwach, jakie bliscy podejrzanego kierowały wobec osób i mediów, które ich zdaniem "naruszyły ich dobra osobiste". TVN naliczył już 27 takich wezwań. Tym razem to Sebastian M. osobiście poczuł się dotknięty publikacjami.

Prawniczka Elżbieta Viroux-Benmansour uważa, że w swoich tekstach "GW" zamieściła informację "jakoby przed rokiem swoim BMW zabił trzyosobową rodzinę". Dodaje, że Sebastian M. jest wskazywany jako "sprawca" wypadku, co jest jej zdaniem "nieprawdziwą" informacją. Ponadto wizerunek Sebastiana M. widniał w tle spalonego lub zniszczonego auta, co zdaniem jego prawniczki "implikuje w przestrzeni publicznej wniosek, jakoby był odpowiedzialny za przedstawiony w tle spalony samochód".

W sprawie żądań M. poprosiliśmy o komentarz pełnomocnika rodziny ofiar, które zginęły 16 września ubiegłego roku na A1.

Jeżeli uważa, że jego dobra osobiste zostały naruszone, to niech składa. Jeśli jest taki odważny, to niech przyjedzie do Polski i stanie z tymi ludźmi twarzą w twarz - komentuje w o2.pl mec. Łukasz Kowalski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Sądy zawiniły ws. Łukasza Ż.? "Strzelały kapiszonami"

Przyznaje, że mógłby się pokusić o dosadny komentarz, ale obrońcy mężczyzny tylko czekają na takie słowa. Twierdzi, iż pozew to próba rozmycia problemów, jakie ma z powodu wypadku Sebastian M. Pełnomocnik ofiar wypadku na A1 uważa jednak, że w ten sposób nie uda się i tak zamknąć mediom ust, a sprawa tragedii z 16 września ubiegłego roku nadal będzie poruszała opinię publiczną.

Sebastian M. na wojnie z "Wyborczą". Będą kolejne pozwy?

Gdybym ja był jego adwokatem, to bym mu odradzał wszelkie pozwy. Nawet Al Capone nie strzelał do dziennikarzy. Dużo lepiej wyszedłby na tym, gdyby zaczął z wami rozmawiać. Udzieliłby wywiadu, gdzie powiedziałby, jak to wyglądało z jego perspektywy, wyraziłby skruchę. Natomiast on wychodzi na wojnę. Kompletnie nie rozumie sytuacji, w której się znajduje – twierdzi pełnomocnik ofiar.

Mec. Kowalski zauważa, że media pisząc o wypadku na A1, powołują się na ustalenia śledczych w tej sprawie. Przypomnijmy, że wskazują one, iż auto Sebastiana M. pędziło autostradą 253 km/h i uderzyło w samochód, w którym spłonęła trzyosobowa rodzina.

Jeśli uważa, że było inaczej, to niech przyjedzie, pogada, stanie przed polskim sądem. Niech on oceni, co się naprawdę stało - apeluje mec. Kowalski.

Pełnomocnik rodziny ofiar mówi, że podczas procesu będzie przypominał sędziemu o próbach uciszania mediów i utrudniania śledztwa poprzez nękanie pozwami. Spodziewa się, że do kolejnych redakcji trafią podobne pisma.

Wypadek na A1. Bliskim ofiar "nikt nie pomógł"

Mec. Łukasz Kowalski mówi, że każda taka informacja budzi niepokój u jego klientów, którzy czują się przytłoczeni medialnym ciężarem sprawy. Co ciekawe, Sebastian M. ma już kolejnego adwokata. Podejrzany zmienił pełnomocnika, potem zrobił to po raz kolejny. Teraz do "Wyborczej" przyszło pismo z kolejnej kancelarii.

To będzie prawo serii, żeby wyciszyć temat, ale to tak nie działa. A co ma powiedzieć rodzina ofiar? - pyta mecenas Kowalski.

Zastanawia się, dlaczego w obronę Sebastiana M. zaangażowała się fundacja Freedom-24, która w imieniu rodziny i znajomych podejrzanego złożyła pozwy, a nikt nie ruszył z pomocą rodzinie Martyny, Patryka i ich 5-letniego synka, Oliwiera.

Nikt nie zapytał, czy potrzebują pomocy psychologicznej, wsparcia finansowego. To pokazuje, w jakim kraju żyjemy - przyznał gorzko pełnomocnik rodziny.

Rafał Strzelec, dziennikarz o2.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić