O wielu lat w głównym gmachu Sejmu organizowano przedświąteczne spotkanie opłatkowe. W tym roku uroczystość odwołano i politycy nie będą dzielić się opłatkiem.
Doniesienia "Rzeczpospolitej" potwierdziło Centrum Informacyjne Sejmu, argumentując to obecną sytuacją pandemiczną. Jednak jak zauważa dziennik, w parlamencie nie obowiązują niemal żadne obostrzenia z powodu COVID-19.
W Sejmie odbywają się posiedzenia stacjonarne, gdzie na głosowaniach gromadzą się posłowie w jednej sali. Podobnie jak w miejscach publicznych, w Sejmie obowiązuje nakaz zasłaniania ust i nosa.
Udawana impreza opłatkowa jest gorsza niż jej brak. Jeśli ludzie mają składać sobie życzenia, nie patrząc w oczy, to pojawia się pytanie: po co? - komentuje poseł PSL Marek Sawicki, cyt. przez "Rzeczpospolitą".
Posła Sawickiego nie przekonuje oficjalna przyczyna odwołania opłatkowego spotkania parlamentarzystów. Według niego pandemia jest tylko bezpieczną wymówką dla władz Sejmu, gdyż atmosfera na ostatnich opłatkach była niezbyt komfortowa. Poseł twierdzi, że nastój na spotkaniach zaczął się psuć już w drugiej kadencji rządów PO-PSL.
Czytaj także: "Niecne czynności" na wizji w TVP. Kłopoty Ogórek
Nasilała się już wówczas polaryzacja sceny politycznej i proces wzajemnego wykluczania. Stopniowo siadała frekwencja, szczególnie podczas składania życzeń. Wielu posłów wychodziło wtedy "po angielsku" - wyjaśnia Marek Sawicki w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Marek Sawicki dodaje, że nie bez znaczenia jest tutaj antyklerykalna postawa niektórych posłów.
Podobne zdanie w tej sprawie ma rzecznik PO Jan Grabiec. "Spotkanie opłatkowe byłoby przesunięciem o krok nonszalancji dotyczącej Covid-19 w Sejmie, która obecnie przejawia się w wielogodzinnych głosowaniach, podczas których oddychamy tym samym powietrzem. Jednak nie sądzę, by władze klubu PiS kierowały się wyłącznie pandemią" - twierdzi Grabiec w rozmowie z "Rzeczpospolitą".