Międzynarodowy Kościół Dobrej Nowiny to działająca w Kenii sekta pastora Paula Mackenziego. Przywódca kultu zapewniał swoich wiernych, że wkrótce dostąpią zbawienia i spotkają samego Jezusa Chrystusa. Warunkiem była śmierć głodowa.
Dzieci zabijano najpierw
W kwietniu pojawiły się pierwsze doniesienia o masowych grobach znalezionych w lesie Shakahola w miejscowości Malindi. Od tamtego momentu wykopano 201 ciał osób należących do Międzynarodowego Kościoła Dobrej Nowiny.
Według wstępnych ustaleń większość osób zginęła z głodu, ale zdarzały się także przypadki uduszenia lub pobicia tępym narzędziem. Były zastępca przywódcy sekty Titus Katana powiedział, że najpierw zabijano dzieci. Nakazywano im "pościć na słońcu, żeby szybciej umarły".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Następnie zawijano je w koce i zakopywano, także te, które jeszcze oddychały - mówił dla "Sunday Times".
Czytaj także: Nazywali ich "rodziną Adamsów". Sąsiedzi mówią straszne rzeczy o bliskich zmarłego Kamilka
Do tej pory przeprowadzono sekcję zwłok około 100 osób. Część z nich miała wycięte organy wewnętrzne. Śledczy podejrzewają, że był to bardzo dobrze zaplanowany proceder, w którym brało udział wiele osób.
600 osób, które są członkami kultu, wciąż jest zaginionych. Mackenzie wraz z żoną i 16 członkami sekty trafił do aresztu. Zaprzecza wszystkim oskarżeniom i zapewnia, że zakończył działalność Międzynarodowego Kościoła Dobrej Nowiny w 2019 roku.
50-letni Mackenzie przekazywał swoim wiernym, że nauka nie jest im do niczego potrzebna. Przekonywał matki, aby unikały szukania pomocy medycznej podczas porodu i nie szczepiły swoich dzieci. Pastor często sięgał do proroctw i rzekomo zbliżającej się zagłady. Przewidział koniec świata na 15 kwietnia, w związku z czym kazał się zabić swoim wyznawcom.