Nelson to 41-letniu Hiszpan, który pod koniec 2023 roku przyjechał do Polski. Szukał w internecie taniego zakwaterowania i tak trafił na dom otwarty w Czerwonaku pod Poznaniem. Jak powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" właściciele przybytku sami do niego napisali.
Sekta pod Poznaniem?
Wysłali zaproszenie na Facebooku, powiedzieli, że to piękna szkoła, że można się wielu rzeczy nauczyć za darmo, oferują darmowe jedzenie i darmowe zakwaterowanie. Stwierdziłem, że skorzystam, a oprócz tego podszkolę swój angielski i nauczę się języka polskiego - opowiada nam Nelson.
Czytaj także: Szokujące sceny w Gdańsku. Strzelił znajomemu w głowę
Następne dni Hiszpan spędził w Czerwonaku i dość szybko nabrał przekonania, że nie jest w zwykłym domu. Według niego, dom otwarty to tak naprawdę niebezpieczna sekta. Nelson uciekł ze swojej kwatery i zgłosił sprawę na policję.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na policji zeznałem, że ludzie są tam poddawani manipulacji psychologicznej. Jest przywódca, który decyduje, co robić - opowiada.
Przywódca to 60-letni i niewidomy Alain Schmitt z Francji. 14 lat temu został skazany za przetrzymywanie ludzi wbrew ich woli oraz wymuszenia. Uznano go za przywódcę sekty Minh Vacma, która działała we Francji. W domu mieszka z nim kilka osób w tym jak twierdzi Nelson, profesjonalni psychologowie, którzy pomagają w manipulowaniu ludźmi.
Czytaj także: Szokujące sceny w Gdańsku. Strzelił znajomemu w głowę
Nelosn powiedział, że życie codzienne w domu bardzo przypomina życie typowej sekty. Jest jeden posiłek, dużo poleceń i ćwiczeń. "Jest jeden posiłek dziennie. Są też ciężkie treningi i spotkania z psychologami. To wszystko sprawia, że ludzie są coraz słabsi nie tylko finansowo, ale i psychicznie. Łatwo wtedy można nimi manipulować" - relacjonuje.
Siedmioro mieszkańców domu w Czerwonaku oburzyło się zarzutami Nelsona. Dziennikarzy "GW" zapewnili, że przebywają w domu dobrowolnie, a Nelson kłamie. Zasugerowali także, że trakcie swojego pobytu to on zachowywał się w dziwny sposób.
Sąsiedzi domu w Czerwonaku także nie widzą problemu i utrzymują, że mieszkają tam mili ludzie. Poznańska policja zamierza kontynuować przesłuchania w tej sprawie.