Policja kolejny raz musiała interweniować w domu zakonnym w Poznaniu. Suspendowany ksiądz nie przejął się ostatnimi wydarzeniami i ponownie przeprowadził nielegalne nabożeństwo.
Można wręcz stwierdzić, że nabożeństwo było podwójnie nielegalne. Nie tylko z powodu łamania obowiązujących obecnie obostrzeń z powodu epidemii COVID-19, ale zwracając również uwagę na fakt, że duchowny za karę został dwa lata temu wydalony ze zgromadzenia i nie może sprawować posługi kapłańskiej.
Tym razem funkcjonariusze podeszli do sprawy inaczej. Poczekali aż wierni skończą się modlić i dopiero wtedy rozpoczęli interwencję.
Jesteście legitymowani na podstawie art. 15., ust. 1., pkt. 1., Ustawy o policji. Podstawą faktyczną jest to, że nie stosujecie się do aktualnych obostrzeń. Nikt nie przyjechał tutaj robić sobie problemów. Uszanowaliśmy to, że chcecie zakończyć modlitwę, poczekaliśmy do końca. Proszę wszystkich o okazanie dokumentów tożsamości - powiedział policjant prowadzący interwencję.
Zarówno kapłan, jak i uczestnicy wydarzenia początkowo stawiali opór. Finalnie grupa opuściła kaplicę i okazała dokumenty. Zebrani zostali również poinformowani o tym, że notatka spisana podczas interwencji zostanie wysłana do sądu jako wniosek o ukaranie.
Sanepid za złamanie obostrzeń może obciążyć zebranych karą nawet do 30 tys. zł. Okazało się również, że według dyrektora budynku, duchowny przebywa w swoim mieszkaniu nielegalnie.
Ks. Michał Woźniak został wydalony ze zgromadzenia. Nie może sprawować sakramentów, ani przebywać na terenie zakonu. Jak podaje Polsat News w rozmowie z rzecznikiem zakonu, ks.Jerzym Babiakiem, zgromadzenie nie ma nic wspólnego z ks. Michałem Woźniakiem i ludźmi, którzy z nim się gromadzą.