Joanna Pachla chwali się w internecie zaskakującymi statystykami. Na Facebooku ma ponad 150 tys. fanów, na Instagramie niemal 40 tys. a jej bloga z poradami na temat "związków, rodziny i fajnego życia", jak sama o nim pisze, śledzi miesięcznie aż 250 tysięcy użytkowników.
W sierpniu ubiegłego roku poinformowała w swoim poście urodzinowym, że spełnia się jej największe marzenie - pracuje nad książką. Poza pracą blogerka jest szczęśliwą żoną i matką dwójki dzieci.
Czytaj też: 4-latek błagał o pomoc. Nie było już ratunku
Jakiś czas temu zwróciła na siebie uwagę mediów gdy na swojej instagramowej relacji, wzburzona, odpowiedziała na zarzuty jednej z fanek, która pokazała jej, że w swoim poście popełniła kilka błędów językowych. Jeden z obserwatorów nagrał relację i rozpowszechnił w sieci.
Blogerka nie przebierała w słowach. Nie szczędziła również wulgaryzmów w swojej wypowiedzi. Stwierdziła m.in., że idealnym rozwiązaniem dla komentującej będzie... pójście do specjalisty. Po chwili zasugerowała, że ma na myśli "psychiatrę". To pomimo faktu, że pisała o zdrowiu psychicznym, niejednokrotnie, a z pomocy lekarza-psychiatry nie korzystają przecież tylko, jak sugeruje blogerka, "skrajni psychopaci", ale także normalni ludzie, którzy przeżywają trudne momenty w swoim życiu, albo po prostu potrzebują innego rodzaju pomocy, choćby związanej z bezsennością czy przedłużającym się złym nastrojem, wynikającym z przeżywanej żałoby czy nawet z powodu rozstania.
O tym, jakim się jest człowiekiem, nie świadczy znajomość języka polskiego, tylko to, jak traktujesz innych ludzi. Na prawdę mi można było wiadomość wysłać na priv z informacją, że słuchaj, tam jest błąd, popraw, i tak robią cywilizowani, kulturalni, ku**a, ludzie. (...) A Ty jesteś na tyle, przepraszam, muszę to powiedzieć, smutną p**dą, że jesteś w stanie wyłapać błąd, to idź do specjalisty. Serio, normalnie bym powiedziała "przejdź się na spacer", ale nie... to już... wiecie... psychiatria. Bo to naprawdę trzeba być skrajnym psychopatą, albo strasznym życiowym przegrywem, żeby w ten sposób próbować ludziom zepsuć humor - mówiła na swojej relacji.
Na końcu blogerka uznała, że autorka komentarza powinna jej jeszcze podziękować.
Powinnam dać ci bana, doceń, że tylko cię ośmieszę - dodała.
Na reakcję zbulwersowanych internautów nie trzeba było długo czekać.
Mało odporna na krytykę - pisze jedna z użytkowniczek.
Z jednej strony ktoś rzeczywiście chciał być uszczypliwym, a z drugiej zareagowała w wulgarny sposób. Na jej miejscu bym to po prostu olał, a wyszło jak wyszło.. - dodaje inny użytkownik.
Wygląda więc na to, że właśnie wybuchła w internecie kolejna mała afera. Blogerka z kolei zablokowała dostęp nieznajomym osobom do swojego konta na Instagramie, przekształcając go na profil prywatny.