W czwartek (4 kwietnia) jeden z internautów podzielił się swoim niecodziennym doświadczeniem z wizyty w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych (ZUS). Okazało się, że lekarzem orzecznikiem jest tam siostra zakonna. Na potwierdzenie swoich słów zamieścił zdjęcie.
Ta pani jest orzecznikiem ZUS. Świeckie państwo. Ręce mi opadły - napisał na platformie X użytkownik AInwald.
Poprosiliśmy rzecznika ZUS o komentarz w tej sprawie. Okazało się, że zakonnica rzeczywiście tam pracuje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
ZUS I NIL komentują sprawę zakonnicy orzecznika
Potwierdzam, że ta pani pracuje w ZUS. Jest lekarzem orzecznikiem psychiatrą. Bardzo dobrze wywiązuje się ze swoich obowiązków. ZUS nie ma żadnych zastrzeżeń do jej pracy - powiedział w rozmowie z o2.pl rzecznik prasowy ZUS Paweł Żebrowski.
Zwróciliśmy się także o komentarz do Naczelnej Izby Lekarskiej (NIL). Rzecznik prasowy NIL również nie widzi problemu. Dodaje, że dobór stroju, w którym lekarz przyjmuje pacjentów, leży w gestii pracownika i pracodawcy.
W zasadzie nie ma czego komentować. Mamy wojskowych, którzy są lekarzami. Nie wiem, czym to się specjalnie różni? Jeżeli pracodawca zezwala na taki ubiór, który nie narusza w tym miejscu zasad sanitarno-epidemiologicznych w danym miejscu pracy - a za to odpowiada pracodawca - to nam nic do tego - powiedział rzecznik prasowy NIL Jakub Kosikowski.
W podobnym tonie wpis skomentował polski historyk, profesor nauk humanistycznych Stanisław Żerko. Zwrócił uwagę na dość oczywisty fakt, że habit nie przekreśla możliwości kariery zawodowej.
Autor tweeta jest chyba zdania, że skoro zakonnica, to powinna zamknąć się w klasztorze. Otóż proszę Pana, niektóre zakonnice mają nawet stopień doktora nauk medycznych. A habit — na razie? - nie jest w Polsce powodem usuwania z funkcji zawodowych - zauważył prof. Żerko.
Mylne przypisanie siostrze orzecznikowi ZUS, że jest ginekologiem. Jest psychiatrą
Wpis, który internauta już skasował, wywołał jednak burzę w komentarzach. Sprawa zaczęła żyć własnym życiem po reakcji Agnieszki Huf z "Gościa Niedzielnego". Wskazała, że w Rybniku pracuje świetna ginekolog, która również jest siostrą zakonną.
Część internautów mylnie przypisała siostrze zakonnej, która jest orzecznikiem ZUS, że ona również jest ginekologiem. I to wywołało dodatkową falę komentarzy.
W Rybniku przyjmuje siostra zakonna — ginekolog. Dostać się do niej trudno, jest oblegana, bo jest fantastycznym specjalistą. Habit czy jego brak — nie ma różnicy, ważne są kwalifikacje i podejście do pacjenta - czytamy we wpisie dziennikarki.
Internauci w komentarzach błyskawicznie podzielili się na kilka obozów. Jednym zakonnica ginekolog nie przeszkadza. Robert napisał: "Kluczem jest skończenie medycyny i specjalizacja, a reszta to brak tolerancji. Równie dobrze można wykluczyć lekarza, bo łysy, bo rudy, bo gruby itd." Miłosz pyta: "Specjalista to specjalista, a że przy okazji osoba wierząca to jak to przeszkadza?".
Inni byli sceptyczni. Wskazywali na domniemany konflikt interesów. "Czy taka siostra zakonna przepisałaby lub zaleciła leki antykoncepcyjne? Całkiem serio pytam" - napisał Pan Jajko. Wtórował mu Piotrek: "Ciekawe czy zakonnica z Rybnika chętnie zapisuje pigułki dzień po albo pigułki antykoncepcyjne? Albo po USG mówi pacjentce, że ciąża stanowi dla niej niebezpieczeństwo i trzeba ją usunąć?"
Siostra zakonna Augustyna Milej, o której wspomniała dziennikarka, ukończyła kierunek medyczny w Rzymie. Wspomniała, że po powrocie do Polski z dyplomem długo nie mogła znaleźć pracy.
Po studiach i specjalizacji z ginekologii wróciłam do Polski, a tu okazało się, że lekarz-zakonnica budzi jednak pewien dystans w środowisku medycznym i ma małe szanse na zatrudnienie. Po miesiącach poszukiwań pracy przyjął mnie szef szpitala w Rydułtowach - czytamy słowa siostry Augustyny z portalu Fundacji Evangelium Vitae cytowane na stronie jej zgromadzenia zakonnego.
Czytaj także: Zmiana w spowiedzi. Wierni mogą się zdziwić
Zakonnica od lat przyjmuje pacjentów w Rybniku i stara się zrozumieć wszystkich. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy będą usatysfakcjonowani wizytą w jej gabinecie.
Dla pacjentek mój habit nie stanowi z reguły problemu. Niekiedy są zaskoczone, szczególnie gdy przychodzą po środki antykoncepcyjne lub tabletkę "po stosunku". Czasem się oburzają, gdy odmawiam wypisania recepty, ale są też takie, które słuchają o zasadach naturalnego planowania rodziny i chcą je poznać — czytamy słowa s. Augustyny na stronie Fundacji Evangelium Vitae cytowane na stronie swojego zgromadzenia zakonnego.
Bartłomiej Nowak, dziennikarz o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.