Historia Kamilka z Częstochowy dogłębnie poruszyła opinię publiczną. 8-latek zmarł 8 maja, po 35 dniach spędzonych w szpitalu w stanie śpiączki farmakologicznej. Przyczyną śmierci chłopca była niewydolność wielonarządowa, do której doprowadziła poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu. Chłopiec z Częstochowy został skatowany przez swojego ojczyma.
Ojczymowi Dawidowi B. zarzucono zabójstwo chłopca ze szczególnym okrucieństwem, w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Dziecko było m.in. polewanie wrzącą wodą, uderzane prysznicem i pięściami po ciele oraz rzucane na rozżarzony piec węglowy.
W sprawię Kamilka zaangażowało się wielu Polaków. Część osób zdecydowała się dołożyć finansowo do jego pogrzebu i pomnika. Problem jednak w tym, że nie wszyscy szanują jego śmierć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podkreśla "Super Epxress", złodzieje ukradli mikołajową czapkę i dwa samochodziki, które zostały przyklejone do grobowca 29 października, po odsłonięciu pomnika ufundowanego przez ludzi o wielkim sercu.
Czytaj także: Sylwester u Mentzena. Cena? Sami zobaczcie
Jak tłumaczy Piotr Kucharczyk w rozmowie z "Faktem", wkrótce na grobie chłopca pojawi się nowa czapeczka mikołajowa. Nowe samochodziki zostaną zamontowane dopiero wiosną.
Druga kradzież na grobie chłopca
Do pierwszej kradzieży na grobie Kamilka doszło w sierpniu. Zniknęła wówczas czapeczka, która była symbolem dzieciństwa odebranego dziecku. Ponadto skradziono różaniec pochodzący z Medjugorje, miejsca pielgrzymek w Bośni i Hercegowinie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.