Do incydentu doszło w sobotę 20 marca w szpitalu w Łasinie (woj. kujawsko-pomorskie). Ratownicy z karetki przywieźli na izbę przyjęć pacjenta z Grudziądza. Wtedy dyżurny lekarz zaczął wyzywać ratownika i dyspozytorów.
Gdy weszliśmy i chcieliśmy przekazać chorego, lekarz dyżurny z izby przyjęć zaczął być wulgarny. Obrażał mnie i dyspozytorów. Używał bardzo niecenzuralnych słów - mówi ratownik medyczny w rozmowie z "Gazetą Pomorską".
Gdy medycy podjęli druga próbę przekazania pacjenta skandaliczne zachowanie lekarza powtórzyło się. Pijany doktor w konsekwencji rzucił się na ratownika z rekami, na szczęście nie doszło do rękoczynów. Wtedy o jego zachowaniu powiadomiono dyspozytora oraz dyrekcję szpitala w Łasinie. Na miejsce wezwano policję.
Gdy tylko zostałem poinformowany o zaistniałej sytuacji poleciłem bezwzględnie wezwać policję. Nie może dochodzić do sytuacji, w której znieważany jest ratownik będący na dyżurze i wykonujący swoje czynności - tłumaczy Łukasz Przychodzki, dyrektor medyczny szpitala w Łasinie, cytowany przez "Gazetę Pomorską".
Zatrzymany lekarz miał prawie 1,3 promila alkoholu w organizmie. Ustalono, że przed interwencją policji lekarz przyjął 3 pacjentów. Doktor trafił na komendę do Grudziądza. Tam wykonano badania tzw. retrospekcje, które pozwolą ustalić kiedy dokładnie lekarz spożywał alkohol.
Postępowanie jest prowadzone w kierunku 3 artykułów Kodeksu karnego: znieważenia funkcjonariusza publicznego, jakim jest ratownik medyczny, podczas i w związku z pełnieniem przez niego czynności służbowych, narażenia pacjentów na bezpośrednią utratę życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości.
Lekarz nie usłyszał jeszcze zarzutów. Decyzja w tej sprawie zapadnie, kiedy policja otrzyma opinię biegłych.
Lekarz został zwolniony z pracy
Dyrektor placówki poinformował, że lekarz został natychmiast zwolniony z pracy. Wypowiedzenie umowy wysłano mu drogą pocztową. Mężczyzna pracował w szpitalu w  Łasinie ponad 20 lat.
Nie ma taryfy ulgowej dla takiego nieodpowiedzialnego zachowania. Zero tolerancji. Nie ukrywamy, że to trudna sytuacja dla nas, ponieważ teraz trudno o kadrę, no ale w tej sytuacji nie można było postąpić inaczej - mówi dyrektor szpitala ("Gazeta Pomorska").
Czytaj także: Sala tortur pod Warszawą. Kobieta nie żyje
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.