Na początku tego tygodnia śląska policja zatrzymała dwóch księży z diecezji sosnowieckiej, którzy są oskarżani o wielokrotne wykorzystywanie seksualne dzieci. Są nimi 63-letni ksiądz Jacek K. oraz 57-letni ksiądz Dariusz L.
Wyjątkowo niepokojące informacje na temat ich działalności wyszły na jaw podczas prowadzenia innego głośnego śledztwa, które dotyczyło tragicznych wydarzeń sprzed roku – zabójstwa oraz samobójstwa duchownych w pobliżu sosnowieckiej katedry.
63-letni kapłan, proboszcz jednej z parafii, usłyszał dwa zarzuty. Ze względu na charakter czynu został tymczasowo aresztowany. 57-letni ksiądz usłyszał dziewięć zarzutów. Wobec niego zastosowano dozór policji, zakaz kontaktowania się z pokrzywdzonymi oraz zakaz opuszczania kraju - przekazał prokurator Bartosz Kilian z Prokuratury Rejonowej Sosnowiec-Południe, cytowany przez "Dziennik Zachodni".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Księża wykorzystywali dzieci
Prokuratura w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" potwierdziła, że duchowni wykorzystywali dzieci przez wiele lat. W związku z tym przestępstwem grozi im kara pozbawienia wolności do 12 lat.
Szczególnie bagatelizował swoją sytuację 63-letni Jacek K., proboszcz jednej z parafii w okolicach Wolbromia. - W pewnym momencie zaczął się śmiać na przesłuchaniu, był pewny, że nic mu nie zrobią - relacjonował jeden z księży z diecezji sosnowieckiej.
57-letni ks. Dariusz L. od ponad roku ma zakaz wykonywania posługi duszpasterskiej oraz zakaz kontaktu z dziećmi i młodzieżą. Powód tego zakazu wynikał bezpośrednio z oskarżeń, które stawiano mu na lekcjach religii, jakie prowadził w jednej z podstawówek w Dąbrowie Górniczej. Jak informuje "Dziennik Zachodni", zarzucano mu, że dotykał pośladków uczennic.
Po odsunięciu wyjechał do swojego rodzinnego miasta na wschodzie Polski. Po powrocie biskup Kaszak schował go w miejscu, gdzie odsyłał księży, którzy mają "coś" na sumieniu. Oni stamtąd nie wychodzą, trzymani są pod kluczem, kierowca przywozi im np. fajki - powiedział ksiądz z diecezji sosnowieckiej w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim".
Biskup chciał wysłać księdza za granicę
Po ujawnieniu sytuacji z duchownym podjęto decyzję o wysłaniu go do pracy do Włoch. Jednak tego samego dnia został zatrzymany. - Sprawa miała być zamieciona pod dywan. Dostał "bilet" w jedną stronę. Miał tam pełnić normalną posługę. To była decyzja biskupa - informują rozmówcy "Dziennika Zachodniego".
W diecezji sosnowieckiej nie jest to pierwszy skandal. W marcu w mieszkaniu księdza rezydenta jednej z parafii doszło do tragicznego incydentu, w którym zmarł młody mężczyzna. Okazało się, że duchowny był pod wpływem mefedronu. Z kolei w sierpniu ubiegłego roku ujawniono, że wikary z Dąbrowy Górniczej zorganizował w swoim mieszkaniu służbowym spotkanie o charakterze seksualnym.