Po raz kolejny wracamy do głośnej sprawy Ewy Tylman. Kobieta zaginęła w Poznaniu w 2015 roku. Po ośmiu miesiącach jej zwłoki wyłowiono z rzeki Warty. Podczas transportu ciała do Zakładu Medycyny Sądowej doszło do skandalicznej sytuacji z udziałem pracowników zakładu pogrzebowego.
Czytaj także: Kaczyński w opałach! "Wszyscy to wiedzą"
Do skandalu doszło w Zakładzie Medycyny Sądowej. Pracownicy zakładu pogrzebowego postanowili otworzyć worek z ciałem. Następnie wielokrotnie je fotografowali, a jeden z nich zrobił sobie z ciałem... selfie. Sytuację zarejestrowały kamery monitoringu. Przeciwko mężczyznom wytoczono proces karny.
26-letni Robert K. i 51-letni Mariusz P. przyznali się po czasie do winy. Starszy tłumaczył w sądzie, że zdjęcia wykonali dlatego, że od ciała oderwała się stopa. Ojciec ofiary nie chciał iść na ugodę z zakładem pogrzebowym. W marcu 2019 Sąd Okręgowy w Poznaniu wydał wyrok. Firma i pracownik mieli zapłacić łącznie 30 tysięcy złotych. Obie strony procesu złożyły apelację od wyroku.
Zapadł wyrok
W czwartek Sąd Apelacyjny wydał prawomocny wyrok w tej sprawie. Podtrzymał kwotę 30 tys. zł zadośćuczynienia. Zmianie uległ za to sposób wypłacenia pieniędzy. Karą został obciążony tylko właściciel zakładu pogrzebowego Uniwersal Bartosz S.
Nie budzi wątpliwości, że zostało naruszone dobro osobiste Andrzeja Tylmana poprzez bezprawne zakłócenie czci i kultu zmarłej tragicznie córki - podkreślił sędzia.