Jak informuje politico.eu, najwyżsi urzędnicy ostrzegli opłacanych przez Moskwę członków Parlamentu Europejskiego, aby ingerowali w nadchodzące wybory do Parlamentu Europejskiego.
To potwierdza nasze wcześniejsze podejrzenia. Kreml wykorzystuje podejrzane media, udając je i wykorzystując pieniądze, aby kupować wpływy wśród polityków - powiedziała wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Wera Jourowa.
Skandal wybuchł, gdy w środę czeski rząd nałożył sankcje na portal informacyjny "Głos Europy", który według państwa stanowił część prorosyjskiej operacji wywierania wpływu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czeskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nałożyło sankcje na ukraińskiego oligarchę Wiktora Medwedczuka, sojusznika prezydenta Rosji Władimira Putina, a także sam "Głos Europy" i Artema Pawłowicza Marchewskiego przypuszczalnie zamieszanego w operację.
Władze podały w oświadczeniu, że Medwedczuk prowadził "rosyjską operację wywierania wpływu" z Rosji na terytorium Czech.
Ta decyzja leży w interesie bezpieczeństwa Republiki Czeskiej, a także przyczynia się do ochrony demokratycznego charakteru nadchodzących wyborów do Parlamentu Europejskiego - oznajmiło czeskie ministerstwo spraw zagranicznych.
Oprócz tego premier Belgii Alexander De Croo powiedział w czwartek, że Rosja zwróciła się do członków Parlamentu Europejskiego (posłów do PE) i "zapłaciła im za promowanie rosyjskiej propagandy". Nazwiska posłów nie zostały jednak ujawnione w artykule.
Rosyjskie wpływy przed wyborami
Nowa rosyjska kampania wywierania wpływu przypada na niecałe trzy miesiące przed wyborami do Parlamentu Europejskiego odbywającymi się w dniach 6–9 czerwca.
Czytaj także: Dziecko przygniecione przez drzewo w Zakopanem. Nie żyje
Nie możemy sobie pozwolić na to, aby być o krok za Putinem i jego armią propagandową na szachownicy. Musimy stale mieć na uwadze, że wykorzysta on dezinformację i zagraniczną ingerencję jako broń do podziału Europy - powiedziała Jourowa.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.