Cała sprawa ujrzała światło dzienne pod koniec sierpnia. To właśnie wtedy komendant miał prowadzić pojazd pod wpływem alkoholu. Zatrzymano go do kontroli w wielkopolskiej Kuczynie, niedaleko Krobii. RMF FM poinformowało, że badanie alkomatem wykazało u niego 0,33 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Mężczyzna został przyłapany na jeździe w stanie nietrzeźwości w trakcie dnia wolnego od pracy. Przekroczenie przez niego normy dopuszczalnych promili alkoholu we krwi kwalifikowało się jako przestępstwo, a nie wykroczenie. Nieodpowiedzialne zachowanie komendanta zostanie ukarane. Wiadomo już, że sprawa znajdzie swój finał w sądzie.
Komendant tłumaczył swoją obecność za kółkiem dość zawiłą historią. Mężczyzna wraz z synem podróżowali samochodem do Wrocławia w sprawie wynajmu mieszkania. To jego potomek miał prowadzić pojazd, jednak w pewnym momencie zakrztusił się landrynką. Strażak twierdził, że zastosował wobec chłopaka chwyt Heimlicha, aby ten się nie udusił. Następnie zamienił się z nim miejscami i chciał pojechać do znajdującej się niedaleko miejsca stacjonowania karetek pogotowia ratunkowego w celu podania mu tlenu. Podczas zawracania na rondzie policja zatrzymała go jednak do kontroli.
Czy komendant kłamał?
Policja nie potwierdziła tej historii i przekazała mediom, że powodem zatrzymania było tylko przekroczenie prędkości. Jak na razie wiadomo już, jak duże konsekwencje zawodowe poniesie. Po 26 latach służby w wieku 47 lat starszy brygadier stracił swoje stanowisko. Obowiązki dotychczasowego komendanta Straży Pożarnej w Gostyniu przejął Michał Pohl.
Czytaj także: Zakaz reklam mięsa. Sylwia Spurek: "To początek zmian"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.