Organizacja Narodów Zjednoczonych powołała Niezależną Międzynarodową Komisję Śledczą ds. Ukrainy, by udokumentować koszmar ludności cywilnej w trakcie wojny i gromadzić dowody na zbrodnie Rosjan. Wiosną Komisja "doszła do wniosku, że na Ukrainie popełnione zostały zbrodnie wojenne". Dowodów było aż nadto.
Wówczas jej przedstawiciele przyznawali, że na okupowanych przez Rosję terenach doszło do gwałtów, tortur i więzienia dzieci. Mówili też o zbrodniach popełnianych na cywilach, których okupant przesłuchiwał i rozstrzeliwał bez żadnej litości. Bez wyroku, bez procesu, często bez powodu. Tylko dlatego, że byli obywatelami Ukrainy.
Bucza, Hostomel, Irpień, Izium czy Mariupol na zawsze będą symbolami zbrodni rosyjskiej armii w Ukrainie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraińcy nie mają wątpliwości, że wróg celowo morduje ludność cywilną i zmierza do eksterminacji narodu ukraińskiego. Domagają się więc od ONZ, by zbrodnie Rosjan uznać za ludobójstwo. Świat zachodni obserwuje to, co dzieje się na froncie, z przerażeniem i stara się zrozumieć, czym jest dziś wojna prowadzona przez Rosjan.
A Niezależna Międzynarodowa Komisja Śledcza ONZ ds. Ukrainy ma wątpliwości. I nie potrafiła dotąd zdobyć dowodów na to, że Rosjanie popełnili zbrodnię ludobójstwa. Śledczych nie przekonały bestialstwa agresora, które mają dobrze udokumentowane. Nie przekonały ich słowa Władimira Putina, który Ukrainie odmawiał prawa do egzystencji.
Na tym etapie nie doszliśmy jeszcze do wniosku, że na Ukrainie ma miejsce ludobójstwo - powiedział dziennikarzom Erik Møse.
Tak, to nie żart. ONZ nie zebrała jeszcze wystarczających dowodów, aby uznać zbrodnie Federacji Rosyjskiej na Ukrainie za ludobójstwo. Nie wystarczą codzienne relacje ze wschodu, nie wystarczy mordowanie ludności cywilnej i ataki na miasta Ukrainy, które Rosjanie traktują jako narzędzie prowadzenia walki. Zgodnie z prawem, to za mało...
Erik Møse, wybitny śledczy oraz sędzia międzynarodowy, który śledził m.in. zbrodnie popełniane przez członków ludów Hutu i Tutsi w Rwandzie, zaskoczył swoimi słowami. Ale też był bardzo szczery, bo uznanie przez ONZ zbrodni za ludobójstwo musi wypełniać definicję prawną narzucaną przez przepisy. Potrzeba więc dowodów i więcej czasu.
Choć to brutalne i nieludzkie, śmierć setek tysięcy ludzi i ich cierpienie w trakcie wojny nie wystarczą ekspertom ONZ, by uznać działania Rosjan za ludobójstwo. Nikt nie kwestionuje tego, że agresor popełnia zbrodnie (może poza propagandą Kremla), ale to, jak je zaklasyfikować, to już inna sprawa. Dla Erika Møse i jego Komisji to duże wyzwanie.
Komisja śledcza to najpotężniejsze narzędzie wykorzystywane przez wspieraną przez ONZ Radę Praw Człowieka do badania nadużyć i naruszeń na całym świecie. Opublikowane wyniki śledztwa to efekt działań i pilnej debaty, która wybuchła wkrótce po zeszłorocznej inwazji Rosji na Ukrainę. Jej wnioski są jak na razie oczywiste.
Śledczy już stworzyli listę osób, które należy pociągnąć do odpowiedzialności za łamanie praw człowieka na Ukrainie. Raport może przyczynić się do zwiększenia wysiłków na rzecz zwiększenia odpowiedzialności za zbrodnie popełnione podczas wojny.
Czytaj także: Wojna w Ukrainie nie zakończy się w 2023 roku