46-letnia dziennikarka została aresztowana niecałe dwa miesiące po rozpoczęciu przez Rosję pełnowymiarowej wojny przeciw Ukrainie. Powodem zatrzymania był wpis, w którym Ponomarienko napisała, że rosyjskie siły powietrzne zbombardowały teatr w ukraińskim Mariupolu, gdzie zginęło około 300 osób.
Do wpisu dołączony był film z teatru nakręcony przed atakiem i krótki komentarz potępiający śmierć cywilów.
W lutym sąd w rodzinnym mieście Ponomarienko, Barnaule na Syberii, uznał ją za winną rozpowszechniania fałszywych informacji o armii rosyjskiej. Jest jedną z czwórki dziennikarzy pracujących dla RusNews, którzy obecnie znajdują się w więzieniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosyjska dziennikarka może usłyszeć kolejne zarzuty
Dziennikarka została skazana na sześć lat pozbawienia wolności i pięcioletni zakaz działalności dziennikarskiej po zwolnieniu z więzienia. Pierwotnie została wysłana do kolonii karnej oddalonej o 900 km od jej rodzinnego miasta, co oznaczało, że nie mogła widywać się ze swoimi dwiema nieletnimi córkami.
Maria Ponomarienko może teraz usłyszeć nowe zarzuty za rzekome zaatakowanie strażników więziennych. Ona sama twierdzi, że jej podpis pod protokołem o "obrażeniach cielesnych" został sfałszowany.
Była radna Moskwy, Julia Galamina, poinformowała, że Ponomarienko została umieszczona w karcerze, ponieważ przedstawiciele władz więziennych sfabrykowali skargi na jej temat i jest "w bardzo złym stanie".
Według dziennika "Kommiersant" Ponomarienko podcięła sobie w zeszłym roku żyły. Jej adwokat powiedział, że dziennikarka cierpi na klaustrofobię i dlatego zbiła szybę.
Czytaj także: Girkin wyjdzie z więzienia? Sprzeczne informacje z Rosji
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.