Sekretarz generalny NATO wizytował stacjonujących na Łotwie żołnierzy, chroniących ten niewielki kraj nadbałtycki. Gdy defilował przed żołnierzami w bazie wojskowej Adazi, na scenę wkroczył niespodziewany gość...
Był to rudy kot, który przebiegł drogę przed wizytującymi bazę oficjelami. Przemknął jak strzała przed gośćmi, zmienił kierunek, po czym zanurkował między rzędami stojących żołnierzy. Wideo błyskawicznie obiegło internet.
Teraz zaś okazało się, że kot będzie miał opiekuna. I to nie byle kogo. Pod kuratelę weźmie go bowiem sam szef sił zbrojnych Łotwy.
Kot o wdzięcznym imieniu "Strzała" wyraźnie lubi wizyty ważnych ludzi. Jak opisują media, już wcześniej "zakłócał" takie odwiedziny. Pojawiał się na placu apelowym bazy m.in. podczas wizyty premiera Łotwy czy obchodów święta narodowego Hiszpanii, bo żołnierze z tego właśnie kraju trafili na Łotwę.
Wcześniej jednak zwierzę nie trafiało na ekipy dziennikarzy. Inaczej było podczas wyprawę na Łotwę Jensa Stoltenberga i szefowej kanadyjskiego MSZ - Melanii Jolie. Nagranie kota, biegającego beztrosko po placu defilad szybko obiegło świat. W udzielonym łotewskiej telewizji wywiadzie dowódca sił zbrojnych tego kraju, gen. Leonids Kalinins powiedział, że kto będzie teraz pod "szczególną ochroną".
Strzała to jednak niejedyny kot w bazie Adazi. Ma jeszcze towarzyszkę - szarą i bardziej płochliwą kotkę o imieniu Lusia. Oba koty są dokarmiane przez żołnierzy. Mają także swoje kocie budki wyłożone kocami.
Wbrew pozorom to jednak nie zwykły kaprys żołnierzy. Koty mają swoje zadania - łowią myszy i szczury, które mogłyby robić szkody w bazie. Jak opisują żołnierze, "Strzała" woli jednak przebywać pod kasynem żołnierzy. Co łatwo wytłumaczyć: woli ludzkie jedzenie od karmy, którą stale dosypują mu żołnierze.