W środę 17 sierpnia na komisariat w prowincji Phang Nga na południu Tajlandii wpłynęło niepokojące zgłoszenie. Wynikało z niego, że jeden z mieszkańców został zabity przez swojego słonia - donosi Newsweek.
Sfrustrowany słoń zabił właściciela
Na miejscu funkcjonariusze zastali przerażający widok. Ciało mężczyzny leżało w kałuży krwi na środku plantacji kauczuku, a nad zwłokami stał olbrzymi słoń. Według relacji świadków zwierzę rozerwało na pół swojego właściciela, 32-letniego Supachaia Wongfaeda, przy pomocy długich i ostro zakończonych ciosów.
Funkcjonariusze wstępnie ustalili, że zanim doszło do ataku 20-letni samiec o imieniu Pom Pam był zmuszany przez swojego pana do noszenia drewna na teren plantacji. Tego dnia temperatura przekraczała 30 st. C, w związku z czym policjanci zasugerowali, że przez ciężką pracę w upał słoń "wpadł w szał" i dlatego zaatakował mężczyznę.
Agresywne zwierzę nie chciało oddalić się od ciała swojej ofiary, funkcjonariusze byli więc zmuszeni użyć środka usypiającego. Odzyskane zwłoki Wongfaeda, syna byłego burmistrza dystryktu Khok Charoen, zostały następnie przekazane rodzinie do pochówku.
Słonie nadal wykorzystywane w Tajlandii
Chociaż praktyka wykorzystywania słoni do przenoszenia drewna przez obszary leśne została zakazana przez rząd Tajlandii w 1989 roku, wiele osób nadal bezprawnie wykorzystuje te zwierzęta do pracy na niektórych obszarach w całym kraju.
[To] jest kolejnym wyraźnym przypomnieniem, że słonie azjatyckie są i zawsze pozostaną dzikimi zwierzętami, które mogą atakować i zabijać, gdy są maltretowane lub nadmiernie zestresowane przez ludzi. Cierpią głęboko, psychicznie i fizycznie, gdy są zmuszane do ciągłego trudu przy wyrębie i związanych z tym czynności - powiedział Newsweekowi Duncan McNair, dyrektor generalny organizacji Save The Asian Elephants.