Do wypadku doszło w regionie Orawa, tuż przy granicy z Polską. Brała w nim udział osobowa Mazda kierowana przez Polaka. Kierowca uciekł jednak z miejsca zdarzenia.
Zaalarmowana słowacka policja ruszyła w pogoń. Polaka ścigały wszystkie radiowozy z okolicy. Funkcjonariusze dogonili go niedaleko wsi Hubová. Kierowca nie reagował jednak na ich wezwania i nie zjechał na pobocze.
Wtedy policjanci sięgnęli po broń i oddali strzały ostrzegawcze. Ostatecznie udało im się zatrzymać polski samochód. Okazało się, że za kierownicą siedzi 20-latek. Był trzeźwy.
Słowaccy funkcjonariusze zapewniają, że wyciągną wobec Polaka konsekwencje. - Naraził nie tylko swoje życie, ale też innych - napisali.
Czytaj też: Słowacja. Wypadek jak z gry komputerowej