Wielu z nas za granicą zachowuje się jakby było ponad prawem. Większa anonimowość, wakacyjny luz i odległość od domu a co za tym idzie - ludzi, którzy nas znają, potrafią sprawić, że niektórym puszczają hamulce.
Niestety puszczone hamulce nie zawsze oznaczają pełen luz, czasami mogą doprowadzić do kłopotów. Na własnej skórze przekonał się o tym 38-latek, który odskoczni od listopadowej szarówki postanowił szukać na Bali.
Zwrócili mu uwagę. Nie wytrzymał
Wszystko wydarzyło się 10 listopada. Ochroniarze popularnego klubu plażowego w Uluwatu dostrzegli, jak jeden z turystów filmuje dronem turystów bawiących się w obiekcie. Problem w tym, że z punktu widzenia miejscowego prawa, jest to nielegalne.
Jak relacjonował rzecznik balijskiej policji, Kombes Jansen Avitus, pracownicy ochrony podeszli do turysty, żeby zwrócić mu uwagę i poprosić o usunięcie nagrania.
Turystą okazał się 38-letni Polak, który ani myślał podporządkować się poleceniom ochroniarzy. Mało tego, przy okazji uderzył jednego z ochroniarzy butelką piwa. Mężczyzna zachowywał się agresywnie, a sytuacja eskalowała, dlatego ochroniarze wezwali na miejsce policję.
Jak donosi "The Bali Times", również przybyła na miejsce policja zwróciła Polakowi uwagę odnośnie tego, że powinien się był zastosować do poleceń ochrony. Polak zdawał się nie przyjmować tego do wiadomości. Próbował nawet uciec. Jak relacjonowali świadkowie, zaatakował jednego z funkcjonariuszy policji. Mundurowi musieli wezwać wsparcie.
Podejrzany stawiał opór przy zatrzymaniu, a nawet rzucił naszego funkcjonariusza na ziemię, co spowodowało uraz kostki - przekazywał rzecznik policji lokalnym mediom.
38-latek został zatrzymany i teraz czeka na rozwój sytuacji. Policja nie wyklucza postawienia mu zarzutów.