Piątkowy poranek, 17 maja, w Poznaniu na długo zapadnie w pamięć mieszkańcom bloku przy ulicy Jackowskiego na Jeżycach. Około godziny 7 rano, pod budynek podjechały radiowóz, wóz strażacki i karetka. Funkcjonariusze policji, strażacy i ratownicy medyczni natychmiast weszli do akcji.
Zaczęło się od telefonu jednego z lokatorów, który zgłosił, że od pewnego czasu nie widział swojego sąsiada. Inni mieszkańcy bloku potwierdzili, że również nie mieli z nim kontaktu. Obawiali się, że mogło mu się coś stać.
Policja i strażacy przeszukiwali klatkę schodową, próbując nawiązać kontakt z mieszkańcem, ale nikt nie odpowiadał na pukanie do drzwi. Po kilku nieudanych próbach zdecydowano, że konieczne jest siłowe wejście do mieszkania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Potwierdził się najgorszy scenariusz
Widok, jaki ukazał się służbom po wyważeniu drzwi, był tragiczny. W mieszkaniu znaleziono ciało około 65-letniego mężczyzny. Służby ratunkowe szybko potwierdziły najgorsze obawy.
Policja na miejscu przeprowadziła wstępne oględziny i wykluczyła udział osób trzecich w zdarzeniu. Przyczyny śmierci mężczyzny pozostają do wyjaśnienia, ale nic nie wskazuje na to, by było to przestępstwo.
Mieszkańcy bloku są wstrząśnięci tym, co się wydarzyło. Z drugiej strony mogą czuć się spokojniejsi, wiedząc, że służby reagują szybko i sprawnie w sytuacjach kryzysowych. Choć finał tej interwencji jest bardzo smutny, pokazuje ona, jak ważne jest sąsiedzkie czuwanie i reagowanie w momencie, gdy ktoś z naszego otoczenia znika bez śladu.
Nie żyje co najmniej 10 osób
W wyniku spożycia skażonego piwa zmarło 10 osób, a wiele innych trafiło do szpitala. Do tej tragedii doszło w kilku miejscowościach na południu Zambii. Lokalna policja poinformowała, że w piwie odkryto obecność spirytusu metylowego oraz pasty do butów.
Czytaj więcej: Pasta do butów w piwie. Nie żyje co najmniej 10 osób.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.