W nocy z 25 na 26 września Maciej Aleksiuk wyszedł z klubu XDemon, gdzie bawił się ze znajomymi. Następnie w towarzystwie tajemniczego mężczyzny przemierzał ulice Wrocławia, co zarejestrował miejscowy monitoring.
Wszyscy zastanawiali się, co stało się w międzyczasie, ponieważ to właśnie wtedy 20-latek zaginął. Sprawa była na tyle skomplikowana, że próbował ją rozwiązać nawet sam detektyw Rutkowski.
Przeczytaj także: Tak potraktowali 13-latkę. Wstrząsające nagranie z Białorusi
Przeczytaj także: "Tam żyje coś wielkiego". Zaskakujący odczyt sonaru w jeziorze Loch Ness
3 października wyłowiono ciało piłkarza w okolicach Kozanowa. Koledzy strażacy żegnali młodego podchorążego, którym także był 20-latek. Nikt nie wiedział jednak, co zdarzyło się feralnego dnia i kto odpowiada za śmierć Macieja Aleksiuka.
W reportażu Uwaga!TVN brat Macieja Aleksiuka opowiada o nagraniu, którego treść widzieli tylko wujek i ojciec zmarłego. Jak stwierdził - na nagraniu nie widać momentu, kiedy 20-latek wpada do wody. W materiale TVN powiedział jednak, że tajemniczy mężczyzna, który odprowadzał jego brata, zostawił go gdzieś w okolicy Odry. Nie pomógł mu, nie udzielił pomocy, choć Maciej Aleksiuk, co widać na nagraniu, nie czuł się wtedy najlepiej.
Przeczytaj także: Donald Trump wychodzi ze szpitala. "Czuję się lepiej niż 20 lat temu!"
Mateusz Aleksiuk twierdzi, że na nagraniu widać, jak jego brat przeskakuje przez barierkę, zbiega po skarpie i... niestety nie wiadomo, co ma miejsce dalej. Anonimowy świadek w trakcie reportażu Uwagi!TVN stwierdził natomiast, że ponoć między 1:40 a 1:50 ochroniarze mieli szarpać się z 20-latkiem. Świadkowi powiedział to jednak kolega, natomiast on sam nie widział tego na własne oczy. Mężczyzna przyznał, że widział dopiero moment, gdy 20-latek leżał na ziemi, jednak nie wie, co stało się wcześniej, zanim upadł.
Śmierć Macieja Aleksiuka wciąż pozostaje tajemnicą, jednak z każdym dniem śledztwo postępuje. Wkrótce z pewnością dowiemy się, co dokładnie zdarzyło się feralnego dnia.