Członkowie klubu piłkarskiego Łęgi Nowa Biała w woj. małopolskim postanowili spędzić sylwestra w szatni przy boisku. W noworoczny poranek zaniepokojony ojciec jednego z nich poszedł sprawdzić, co się tam dzieje. W szatni znalazł trzech nieprzytomnych chłopców, w tym swojego syna, którzy nie dawali żadnych oznak życia.
Na miejsce przyjechało pogotowie, ale 18-letniego Arka M., 19-letniego Bartka H. i 19-letniego Bartka A. nie udało się uratować. Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że chłopcy mogli zatruć się spalinami z agregatu prądotwórczego, do którego podłączony był elektryczny grzejnik. Dokładne przyczyny ich śmierci wyjaśni sekcja zwłok.
Czytaj także: Gdynia. Wyłowiono zwłoki dwóch mężczyzn
Na imprezie zorganizowanej w szatni klubu miało pojawić się kilkanaście osób, ale 18-latek i dwaj 19-latkowie zostali tam najdłużej. Na razie nie jest jasne, skąd chłopcy mieli klucze do pomieszczenia i czy prezes klubu, 26-letni Daniel G., wiedział o imprezie.
Tragedia w sylwestra. Mieszkańcy wstrząśnięci
Mieszkańcy wsi Nowa Biała w woj. małopolskim są wstrząśnięci tragedią. Przychodzą pod szatnię, modlą się i palą znicze.
To byli wspaniali i dobrzy chłopcy. Mieli przed sobą całe życie. (...) W przeszłości grali w piłkę w klubie sportowym Łęgi w juniorach. Byli w tym fachu całkiem dobrzy. Setki razy przebierali się w tej szatni na mecze. Wtedy nie wiedzieli jeszcze, że za kilka lat w tym samym pomieszczeniu zginą i to taką cichą, okrutną śmiercią - mówią mieszkańcy w rozmowie z "Faktem".
Znaliśmy się wszyscy ze szkoły, często organizowaliśmy wspólne spotkania. Arek jeszcze się uczył, a dwaj pozostali już pracowali. Mieli liczne marzenia, należeli do Ochotniczej Straży Pożarnej - dodają znajomi nastolatków.
Zobacz także: Tragedia w Jakucji. Mężczyzna zamarzł pośrodku pustkowia