Szczegóły dramatu przedstawiła amerykańska stacja telewizyjna Local News 8. Do zdarzenia doszło 14 sierpnia w parku rozrywki w stanie Utah. 32-letni mężczyzna korzystał z przejażdżki widokowej, gdy nagle wyślizgnął się z wagonika. Następnie zwisał przez pewien czas nad ziemią, trzymając się zabezpieczenia.
Ostatnie chwile życia mężczyzny zostały nagrane przez innych uczestników przejażdżki. Na opublikowanym w sieci nagraniu widać, jak 32-latek zwisa w bezruchu z wolno poruszającego się wagonika. Jak wynika z relacji świadków niedługo później spadł z wysokości około 15 metrów. Poszkodowany został przewieziony do szpitala, jednak zmarł tam w wyniku poniesionych obrażeń.
Autorka nagrania nie była świadoma, że mężczyzna znajduje się w niebezpieczeństwie. Myślała, że ten wykonuje wyczyny kaskaderski, aby zabawić gości parku. 32-latek miał odwiedzić wesołe miasteczko z innymi członkami swojej rodziny. Na feralną przejażdżkę na wysokości wybrał się sam.
Myślałam, że to zawodowy gimnastyk lub kaskader - przyznała w rozmowie z lokalną stacją telewizyjną autorka nagrania.
Wypadek 32-latka jest bezprecedensową sytuacją na przejażdżce. Ta działała bez jakichkolwiek incydentów nieprzerwanie od 1974 roku. Nie wiadomo, dlaczego mężczyzna znalazł się w niebezpieczeństwie. Rzecznik Lagoon, Adam Leishman oświadczył, że na każdej atrakcji przed wejściem wisi wydrukowany regulamin bezpieczeństwa, który ostrzega przed niepożądanymi zachowaniami. Sprawę skomentował również psycholog dziecięcy, według którego każdy małoletni świadek zdarzenia powinien otrzymać pomoc specjalisty.
Te dzieci mogą mieć trudności z wymazaniem tego obrazu z głowy - powiedział psycholog dziecięcy Douglas Goldmith.
Czytaj także: Parczew. 55-latek znęcał się nad ptakami. Trudno sobie wyobrazić, jakie piekło im zgotował
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.