W ostatnich miesiącach 47-letni James Vasquez regularnie publikował w mediach społecznościowych filmy, na których widać, jak w ramie w ramię walczył z Ukraińcami. Wielokrotnie pokazywał zniszczony rosyjski sprzęt i dzielił się spostrzeżeniami o wojnie.
Amerykanin jest obecnie w swoim domu, jednak w dalszym ciągu pieczołowicie śledzi losy wojny. Niestety, w ostatnim czasie napływają do niego bardzo smutne informacje. Kilkanaście dni temu poinformował o śmierci jednego ze swoich kolegów, który zginął na wojnie.
Teraz napisał o kolejnym smutnym zdarzeniu - o śmierci dwóch jego kompanów. Z jego wpisów bije nostalgia oraz apel, aby wszyscy zjednoczyli się w walce przeciwko rosyjskiemu agresorowi.
Nienawidzę tego gó**. Straciłem dzisiaj dwóch ludzi z zespołu. Szacunek dla nich. Nie jesteśmy już Amerykanami, Brytyjczykami, Kanadyjczykami, Australijczykami, Łotyszami ani tymi wszystkimi żołnierzami, których tam widziałem. Jesteśmy jedną siłą, a świat może się od nas uczyć - napisał w mediach społecznościowych.
To nie był jego jedyny wpis. Po chwili dodał: "Wiele przeszedłem w ostatnich miesiącach, ale dzisiaj płakałem po raz pierwszy".
Nie rozumiem, jak to może trwać bez żadnej pomocy. Dlaczego świat nie może odłożyć politycznego gó** na bok i uznać, że powstrzymanie wojny jest obowiązkiem ludzkim. Ile jeszcze? - pyta żołnierz.
Codziennie ginie 100-200 ukraińskich żołnierzy
Wojna Rosji z Ukrainą trwa już ponad 100 dni. Doradca szefa kancelarii prezydenta Ukrainy Mychajło Podoljak przekazał, że codziennie godzinie od 100 do 200 ukraińskich żołnierzy. Morale obrońców ma spadać w obliczu ogromnej przewagi militarnej Rosjan w Donbasie.
Jego zdaniem Ukraina musi dostać od Zachodu około 300 systemów rakietowych, by móc dorównać sile ognia Rosjan i wyprzeć okupantów ze swoich terenów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.