W poniedziałek 15 listopada po godz. 15:00 policjanci z Sopotu dostali zgłoszenie, że w wodzie na wysokości wejścia na plażę nr 31 znajduje się młoda osoba. Na miejsce pilnie pojechali funkcjonariusze z referatu patrolowo-interwencyjnego, którzy potwierdzili zgłoszenie.
Czytaj także: Trwa atak na polską granicę. Nagrania trafiły do sieci
Funkcjonariusze zauważyli stojącą w morzu nastolatkę, której woda sięgała do pasa. Warunki pogodowe były niekorzystne, do tego woda miała niską temperaturę, dlatego gdy usłyszeli od świadków, że dziewczyna stoi tam już od 20 minut, policjanci bez chwili wahania weszli do wody, by jej pomóc.
Nastolatka była zdenerwowana i nie chciała, by ktokolwiek się do niej zbliżał. W pewnym momencie rzuciła się też do wody i przepłynęła kilka metrów, ale interweniujący policjanci przekonali ją, by wstała i podeszła bliżej plaży - relacjonuje policja.
Do czasu przyjazdu pozostałych służb funkcjonariusze przez cały czas mówili do nastolatki i obserwowali jej zachowanie. Ostatecznie policjant oraz ubrani w skafandry ratownik wody i strażak wyciągnęli z wody 14-latkę, którą w pewnym momencie prądy zaczęły znosić w głąb zatoki i nie dopuścili do wyziębienia jej organizmu.
Uratowana nastolatka natychmiast została ogrzana kocem termicznym i trafiła pod opiekę załogi karetki pogotowia, a następnie matki, którą o całym zdarzeniu zaalarmował dyżurny sopockiej komendy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.