Reportaż przygotowany przez "Gazetę Wyborczą" przedstawia historię 55-letniej pani Sabiny, która w zakładzie karnym w Lublińcu odsiadywała wyrok 15 lat pozbawienia wolności za morderstwo, którego jak twierdzi nie popełniła.
Pierwsze lata odsiadki były niezwykle trudne. Pani Sabina odbywała wyrok na oddziale terapeutycznym z uwagi na odnotowane zaburzenia osobowości na pograniczu psychozy z tendencjami samobójczymi oraz depresję. Odwróciła się od niej rodzina, nie mogła być na pogrzebach swoich najbliższych.
Jedyną odskocznią były wizyty behawiorysty Tomasza Wójcika, który przychodził z nowofundlandem. Podekscytowanie pani Sabiny zostało zauważone, toteż zaproponowano jej wizytę w przytulisku dla zwierząt. Jej stan bardzo się poprawił, lecz inni osadzeniu zbuntowali się wobec częstych przepustek kobiety. Gdy zakazano jej wyjść do przytuliska, próbowała popełnić samobójstwo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nikt nie miał wątpliwości, że obecność zwierząt nie jest tylko zachcianką pani Sabiny, a realną pomocą w walce o stabilność psychiczną. To właśnie dlatego wspomniany wyżej Tomasz Wójcik napisał list do ministerstwa sprawiedliwości, w którym przekonywał, dlaczego pani Sabina powinna mieć przy sobie pupila. Bezprecedensowa zgoda została wydana, lecz z jednym wyjątkiem - nie może być to owczarek niemiecki.
"Psy uratowały mi życie". Wzruszająca historia pani Sabiny
Wybór rasy nie był prosty, gdyż konieczne było uwzględnienie mimo wszystko trudnych warunków więziennych. Ostatecznie postawiono na suczką owczarka środkowoazjatyckiego. To jednak nie był koniec - konieczna była baczna obserwacja zarówno stanu pani Sabiny, jak i psa.
Chociaż pierwsze dni nie były łatwe, Rishka - bo tak nazywa się psiak - szybko zaadaptowała się do nowej rzeczywistości, a pani Sabina dała jej wiele miłości. Jej kojec znajdował się na więziennym dziedzińcu przy spacerniaki i już po kilku dniach biegała po nim razem z panią Sabiną i innymi współosadzonymi.
Pani Sabina zakończyła odsiadywanie wyroku dokładnie 14 czerwca 2022 r., a wraz z nią więzienie opuściła także Rishka. Siły, jakie po zaadoptowaniu psa zdobyła kobieta, pozwoliły na otrzymanie i wyremontowanie mieszkania komunalnego w Bytomiu, a także na stanięcie na nogi. Teraz posiada jeszcze jednego psa - Jowisza. Jak sama zainteresowana przyznaje, psy uratowały jej życie.
To nie przesada. Sabina bardzo kocha psy, potrzebowała kogoś, za kogo będzie mogła wziąć odpowiedzialność, dla kogo będzie chciała żyć. Pies wyznaczył jej jasny cel - chciała wraz z nim wyjść z zakładu karnego po odbyciu wyroku, dając sobie oraz Rishce upragnioną wolność. Mogła snuć plany i myśleć o ich wspólnej przyszłości - przyznał rozmowie z Gazetą Wyborczą Mirosław Dubiel, prowadzący Centrum Pracy z Psem SONGO i osoba pomagająca w wyborze psa dla pani Sabiny, a także nadzorująca całą tę procedurę.