O sprawie trujących piestrzenic kasztanowatych sprzedawanych jako smardze na niedzielnym bazarze Olimpia w Warszawie pisaliśmy przed tygodniem. Z apelem do innych klientów oszukanych przez sprzedawcę zwróciła się pani Diana, która cudem uniknęła zatrucia po zakupie feralnego produktu.
Kobieta napisała na jednej z grup na FB: "Kupiliśmy dziś na targu Olimpia grzyby sprzedawane jako smardze, okazało się, że były to śmiertelnie trujące piestrzenice kasztanowate. Na policję się nie da dodzwonić, szukam możliwości dotarcia do ludzi, którzy kupili te grzyby".
Z relacji kobiety wynikało, że sprzedawca miał przynajmniej kilka kilogramów trujących grzybów, dlatego gdy tylko ona i jej partner zorientowali się, że grozi im zatrucie, zaalarmowali służby i rozpowszechnili informacje o zakupie w internecie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niestety jak informowała w rozmowie z o2.pl pani Diana, niewiele udało się im zdziałać na policji czy w sanepidzie. Najwięcej pożytku przyniósł post zamieszczony w mediach społecznościowych po którym do kobiety odzywali się inni mieszkańcy Warszawy, którym udało się uniknąć zatrucia, bo odpowiednio wcześnie trafili na jej wpis w sieci.
Po naszej interwencji do sprawy oficjalnie odniósł się sanepid. W liście skierowanym do naszej redakcji urzędnicy zapewniają, że podjęli już działania i skontaktowali się z właścicielami miejskich placów informując ich o ryzyku.
Dostaliśmy zgłoszenie, obecnie trwa postępowanie wyjaśniające. (...). W powyższej sprawie skierowano pisma do zarządców warszawskich targowisk przypominające, ze grzyby mogą być wprowadzane do obrotu tylko z atestem wydanym przez klasyfikatora grzybów lub grzyboznawcę - czytamy w piśmie przesłanym do redakcji o2.pl
Czytaj także: Kupiła na targu trujące grzyby. Teraz apeluje do Polaków
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.