Zdjęcia zakrwawionej Oleny Kurilo stały się już symbolem rosyjskiej agresji na Ukrainę. W czwartek rano Rosja przeprowadziła serię ataków rakietowych i bombowych na obiekty m.in. w Kijowie, Dnieprze i Charkowie. Jedna z rakiet trafiła prosto w blok, w którym mieszkała nauczycielka z Czuhujewa.
Rakieta spadła na jej dom. Ukrainka się nie poddaje
Kobieta sama nie może uwierzyć, że przeżyła dramatyczny atak. - Mam wielkie szczęście, musi nade mną czuwać anioł stróż - powiedziała w rozmowie z reporterami Euronews. Załamującym się głosem opisywała zniszczenia jej mieszkania. - Nie ma okien, drzwi, nawet podłoga została całkowicie wyrwana - relacjonowała Ukrainka.
Kurilo dodała, że nie spodziewała się, że Rosja rozpocznie inwazję na Ukrainę. - Nigdy nie sądziłam, że to się naprawdę wydarzy za mojego życia. Sama jestem reżyserką, edukatorką, studiowaliśmy historię, ale nigdy nie myśleliśmy, że stanie się to na naszej ziemi - wyznała, przysięgając jednocześnie, że zamierza zostać w kraju i walczyć o jego wolność.
Zrobię wszystko dla Ukrainy, ile będę mogła, z taką energią, jaką mam. Zawsze będę tylko po stronie mojej ojczyzny - powiedziała Kurilo w rozmowie z Euronews.
Informacje o śmiertelnych ofiarach rosyjskiej agresji napływają z różnych miejsc Ukrainy. Przed godz. 11 w czwartek biuro prezydenta Ukrainy poinformowało, że zginęło ponad 40 ukraińskich żołnierzy, a kilkudziesięciu zostało rannych. Przekazano też informację o około 10 cywilnych ofiarach.
W Odessie w wyniku rosyjskiego ataku na jednostkę wojskową zginęło 18 osób. Po południu ukraińskie służby podały, że w obwodzie kijowskim rozbił się samolot wojskowy. Śmierć poniosło pięć osób.