Do tragedii doszło 30 września w Brzozowie w woj. podlaskim. 49-letni Janusz F. miał udusić swoją żonę, a później upozorować jej samobójstwo i zawiesić jej ciało na haku od huśtawki. 16-letni Bartosz odnalazł zwłoki matki, gdy wrócił ze szkoły.
Bardzo płakał, przytuliłam go mocno, długo nie mogłam uspokoić. Teraz mieszka u mnie, ale boi się wychodzić samotnie do innych pomieszczeń. Za każdym razem prosi mnie o towarzystwo. Jestem załamana - wyznała "Faktowi" Krystyna Parda, matka ofiary.
Janusz i Beata byli małżeństwem od niemal 20 lat. Mężczyzna był jednak tyranem. W maju jego żona od niego uciekła. Chciała rozwodu, ale gdy wróciła po dokumenty, mąż ją zaatakował.
Córka wiecznie chodziła smutna. Dusiła w sobie krzywdy. Dużo nie wiedziałam, choć mieszkamy przez ulicę, bo zięć nie pozwalał mi ich odwiedzać - powiedziała Krystyna Parda, cytowana przez "Fakt".
Morderstwo w Brzozowie. Trwają poszukiwania Janusza F.
Sekcja zwłok potwierdziła, że 36-latka została zamordowana. Jak dotąd policji nie udało się odnaleźć podejrzanego. Jak podaje "Fakt", na razie śledczy znaleźli jedynie jego samochód i telefon, które znajdowały się kilkanaście kilometrów od miejsca zbrodni.
Mieszkańcy Brzozowa przyznają, że żyją w strachu, ponieważ Janusz F. dalej jest na wolności. W przeszłości mężczyzna miał grozić kilku rolnikom.
Janusz to nerwus. Zawsze chciał, by było po jego myśli. Lepiej było z nim nie zadzierać. (...) Żona nie miała nic do powiedzenia. Zawsze była zastraszona. Nic nie mogła zrobić bez jego zgody - powiedział "Faktowi" jeden z mieszkańców wsi.
Światła na ulicy gasną już około północy, strach zasypiać - dodał inny.
Zobacz także: Policjanci wreszcie złapali zabójcę. Śledztwo trwało ponad 10 lat