Sprawa wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie wciąż budzi ogromne emocje. Łukasz Zboralski z "Kanału Zero" po trzech miesiącach przeprowadził wywiad z panią Eweliną, żona pana Rafała, który zginął w tragicznym wypadku. - Przez pięć tygodni nie chodziłam. Uczyłam się wszystkiego od nowa. Ograniczenia zdrowotne są jednak najmniejszym problemem. Najgorsza jest pustka - mówi kobieta w rozmowie.
Pani Ewelina dodaje, że jej główną motywacją są dzieci, które również uczestniczyły we wrześniowym wypadku. Kobieta wspomina, że wraz z mężem przez 18 lat podejmowali wspólne decyzje. Zawsze kupowali dzieciom razem ubrania, buty, decydowali o rozmiarze, a nawet kolorze. - Pustka powoduje brak motywacji, bezsilność, zagubienie. Ale nie mogę dzieciom powiedzieć, że mam L4, nie mogę nie wstać z łóżka, nie mogę z nimi nie pograć w planszówki - opowiada Zboralskiemu rozmówczyni.
Pani Ewelina wspomina feralny dzień. Cała rodzina jechała na uroczystość rodzinną. Rano mąż poszedł z synem po pieczywo, potem słuchali głośno muzyki, by wprawić się w radosny nastrój. Jak mówi, uroczystość przebiegła bardzo dobrze. - Wielokrotnie słuchałam nagrań z tego dnia. Chciałam usłyszeć głos męża - mówi wzruszona poszkodowana kobieta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wypadek w Warszawie. "Nie czuję złości do tego człowieka"
Kobieta w rozmowie przekonuje, że nie chce pamiętać momentu wypadku. W szpitalu dowiedziała się o śmierci męża - nie dowierzała, nie chciała się z tym pogodzić, początkowo obwiniała siebie, ponieważ prowadziła auto. Nie przekazała też tej wiadomości dzieciom, ponieważ byli w innych szpitalach. Odpowiedzialność spoczywała na psychologu i rodzinie.
Nie czuję złości w stosunku do tego człowieka - mówi o Łukaszu Ż, który jest podejrzany o spowodowanie wypadku. - Czuję smutek, tęsknotę za mężem. Nie wybaczę sobie straty męża. Nie obwiniam tego człowieka w pełni, może jakieś doświadczenia popchnęły go tego czynu. Nie jestem w stanie o nim myśleć, wyparłam go ze swojego życia - przekonuje pani Ewelina.
Kobieta w rozmowie przekonuje, że nie ma dnia, by nie rozmawiała z dziećmi na temat ojca i wypadku. Nie ma dnia bez łez i pytań o to, dlaczego akurat ich spotkało to przykre wydarzenie. Rodzina jest pod opieką psychoterapeuty.
Rafał był człowiekiem niezwykłym, wyjątkowym. Byliśmy w związku od 18 roku życia. Najlepszym dowodem na to jaki był, są wspomnienia o nim. Można było na nim polegać, przestrzegał zasad, był filarem wielu z nas. Obecnie takich ludzi nazywa się 'prawilnymi'. Mąż wracał z pracy, jedliśmy obiad, brał rower, hulajnogę, czy skakankę i uczył dzieci. On nauczył korzystać ich z życia - kończy kobieta.
Wypadek na Trasie Łazienkowskiej
W nocy z 14 na 15 września doszło do dramatycznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Zginął w nim ojciec rodziny, 37-letni Rafał. Jego żona i dzieci zostali ciężko ranni. Głównym podejrzanym w tej sprawie jest Łukasz Ż., który w chwili wypadku miał prowadzić samochód pod wpływem alkoholu. Śledztwo wykazało, że kierowca prowadził pojazd z prędkością ponad 200 km/h.
Moment uderzenia został uchwycony przez kamerę zamontowaną w jednym z przejeżdżających taksówek. Łukasz Ż. był wcześniej notowany za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu. Uciekł z miejsca tragedii do Niemiec. Został sprowadzony do Polski na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Łukaszowi Ż. grozi nawet do 20 lat pozbawienia wolności.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.