Podczas czwartkowych protestów doszło do zatrzymania 17-letniego chłopaka. Powiadomiony przez policję ojciec czekał pod komisariatem, aby czegokolwiek dowiedzieć się w sprawie. Zmartwiony losem syna, zziębnięty i głodny postanowił zamówić pizzę.
Pizza musi być gorąca
Zadzwonił do jednej z warszawskich pizzerii na Woli, która może być dumna ze swojego dostawcy. Pracownik nie poddał się i za wszelką cenę postanowił dostarczyć klientowi ciepłą pizzę. Przyjechał z nią aż pod komisariat i nie zraził go nawet kordon policji, który szczelnie otoczył jego klienta.
Policja tłumaczyła się "wykonywaniem czynności", ale i to nie powstrzymało pracownika pizzerii. Zamierzał dostarczyć pizzę ciepłą, bo taka jest tradycja lokalu! Wdał się więc w dyskusję z mundurowymi.
Muszę zadzwonić do szefa, no... My sobie nie pozwalamy, żeby klient jadł pizzę zimną. U nas to jest tradycja, że pizza to jest gorąca - powiedział dostawca, który zamierzał przy policji zadzwonić do szefa.
Na szczęście dalsza interwencja nie była potrzebna. W tłumie zgromadzonym pod komisariatem znalazł się bohater, który uratował sytuację i zaoferował, że za pizzę zapłaci. Dzięki temu dostawca spełnił swój obowiązek, a tradycji stało się zadość i pizza została zjedzona ciepła.
W czwartek protestowano przed Sądem Okręgowym w Warszawie przy al. Solidarności. Ludzie zebrali się tam w związku z posiedzeniem Izabeli O., podejrzanej m.in. o czynną napaść na funkcjonariusza policji. Zatrzymano wielu strajkujących.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.