Głównymi ulicami Warszawy przeszła w środę duża demonstracja przeciwników zaostrzenia prawa aborcyjnego. Policja rzuciła na ulice liczne pododdziały. Policjanci najprawdopodobniej nie byli wcześniej informowani, że będą potrzebne większe siły.
Wychodzili na ulice w trybie alarmowym. Czyli kto żyw, ten rusza w miasto - mówi o2 policjant z jednej z warszawskich komend.
Alarm w policji
Dodaje, że w stan wyższej gotowości powołano tzw. alarmówkę - czyli kompanię, która powinna być w stałej gotowości do reagowania na tego rodzaju zdarzenia, jak właśnie protesty i demonstracje.
Resztę zatrzymano przed wyjściem do domów i posłano na ulicę - przekonuje nasz rozmówca.
Dodaje także, że wielu policjantów zostało oderwanych alarmową sytuacją od ich dotychczasowych zajęć i wysłanych na warszawskie ulice do pilnowania demonstracji.
Policja i służby monitorują sieć
Nasz informator zwraca jednak uwagę na inną rzecz. Mocno monitorowany jest także ruch w sieci. Nie tylko przez policję.
Wydział do spraw walki z cyberprzestępczością Stołka [Komendy Stołecznej Policji - red.] i wydział techniki operacyjnej monitorują przepływ informacji na grupach i forach w sieci - dodaje policjant.
A ze źródeł zbliżonych do służb słyszymy, że w monitorowanie ruchu w internecie miała zaangażować się także jedna z wyspecjalizowanych w tym zakresie komórek Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Ze źródeł zbliżonych do policji słyszymy też, że w weekend siły policyjne w Warszawie mogą być zwiększane. Jeden z naszych rozmówców mówi, że w jego ocenie weekend w stolicy może być "gorący". A to zwiększy konieczność ściągnięcia do miasta oddziałów prewencji z innych części kraju.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.