Dramat 9-miesięcznego Szymka rozegrał się w grudniu ubiegłego roku. Chłopiec był owocem związku Moniki M. i Dariusza P., posiadał również rodzeństwo od strony matki, jednak M. została pozbawiona wobec pozostałych dzieci władzy rodzicielskiej. Oboje rodzice nadużywali alkoholu.
Zabójstwo Szymka z Legnicy. Nowe ustalenia prokuratury
Jak przekazała Lidia Tkaczyszyn, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy, do opieki społecznej już wcześniej docierały sygnały o problemach w rodzinie Szymka. Rodzice chłopca regularnie wszczynali awantury, w trakcie których sąsiedzi słyszeli dziecięcy płacz. W końcu sąd wydał decyzję o ustanowieniu nadzoru prokuratora.
Z mieszkania oskarżonych często dochodziły odgłosy awantur i płacz dziecka. Postanowieniem z dnia 19 października 2020 roku Sąd Rejonowy w Legnicy ograniczył władzę rodzicielską obojga oskarżonych nad Szymonem poprzez ustanowienie nadzoru kuratora – wyjaśniła Lidia Tkaczyszyn (Fakt).
Przeczytaj także: Rodzina biła i gwałciła trzy dziewczynki. "Rażąco łagodny wyrok"
Jak wynika z ustaleń śledczych, Monika M. wyszła z domu 5 grudnia 2020 roku. Szymek był pod opieką pozostającego pod wpływem alkoholu ojca. Następnego dnia do domu przyjechało pogotowie ratunkowe, które wezwała siostra Dariusza P. Ratownicy potwierdzili zgon 9-miesięcznego dziecka.
Ponieważ na ciele Szymka były widoczne liczne stare i nowe obrażenia, na miejscu zatrzymano nietrzeźwego ojca. Sekcja zwłok potwierdziła, że przyczyną śmierci 9-miesięcznego chłopca były obrażenia czaszkowo-mózgowe, jednak śledczy ustalili, że brutalną przemoc stosowano wobec niego co najmniej przez kilka dni.
Przeczytaj także: Niepełnosprawny opluty i zwyzywany. Jego oprawcy to jeszcze dzieci
Obrażenia na ciele Szymka powstały w wyniku okładania rękoma oraz nieustalonym narzędziem tępokrawędzistym. Ślady bicia znajdowały się na głowie, klatce piersiowej, kończynach i tułowiu. Tragicznego dnia najprawdopodobniej Dariusz P., zirytowany płaczem chłopca, uderzył go ręką w odchyloną główkę. Po wszystkim P. wezwał na miejsce swoją siostrę i to ona zaalarmowała pogotowie. Mężczyzna częściowo potwierdził taki przebieg zdarzeń.
Przesłuchany w charakterze podejrzanego Dariusz P. przyznał się w części do zarzucanej mu zbrodni, a mianowicie, że zadał dziecku jedno uderzenie ręką w głowę, w wyniku czego upadło ono na podłogę. Przeczy natomiast używaniu innej przemocy w stosunku do małoletniego – przekazała Lidia Tkaczyszyn (Fakt).
Przeczytaj także: Ksiądz zachęcał do bicia dzieci. W przeszłości był za to karany
Dariuszowi P. grozi wyrok dożywotniego pozbawienia wolności. P. już wcześniej miał na koncie ciężkie uszkodzenie ciała z następstwem w postaci śmierci człowieka i będzie odpowiadał w warunkach recydywy wielokrotnej. Z kolei Monice M. postawiono zarzuty fizycznego i psychicznego znęcania się nad nieporadnym ze względu na wiek synem oraz narażenie go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Może otrzymać 8 lat więzienia.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.