To był najbardziej zmasowany atak Rosji na Ukrainę w biały dzień od miesięcy. Chwilę po godz. 9 czasu polskiego w całym kraju zawyły syreny alarmowe, a Siły Powietrzne Ukrainy poinformowały, że Rosjanie wystrzelili rakiety manewrujące oraz sztylety, czyli hipersoniczne pociski Kindżał. Ukraina została zaatakowana przez pięć grup rakiet. Część z nich skierowała się na stolicę.
Rosjanie wystrzelili pociski z bombowców strategicznych Tu-22M3, myśliwców MiG-31, a także znad Morza Czarnego i obwodu rostowskiego w Rosji.
37 ofiar śmiertelnych, w tym troje dzieci, 170 osób zostało rannych, w tym 13 dzieci - to skutek poniedziałkowego ataku rakietowego na Ukrainę. Zniszczenia odnotowano w siedmiu dzielnicach Kijowa i trzech miastach w obwodzie donieckim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosyjska rakieta zabiła m.in 10-letniego karatekę Maksyma Symaniuka, jego dziewięcioletnią młodszą siostrę Nastię i jego matkę Zorianę.
Poinformowała o tym Ukraińska Federacja Karate. W momencie rosyjskiego ataku rodzina przebywała w swoim mieszkaniu w Kijowie.
Zobacz również: Niemiecki generał alarmuje. Mówi o poważnych zbrojeniach Rosji
Wieczna pamięć. Najszczersze kondolencje dla rodziny - poinformował na platformie X Anton Heraszczenko.
Gen. Polko: Rosja rzuciła na szalę wszystko
Gen. Polko pytany o powody, dla których tak wiele rakiet przebiło się przez ukraińską obronę powietrzną, stwierdza, że "obie strony się uczą".
Rosja kiedyś prowadziła te ataki z wykorzystaniem drogich systemów obrony powietrznej, a do uderzenia na lądzie wykorzystywała systemy S-300. Teraz Rosjanie wykorzystują systemy rakietowe różnych typów razem z dronami. Te wszystkie elementy połączone razem są ogromnym wyzwaniem dla każdej obrony powietrznej - przyznał w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Polko.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.