Zdarzenie miało miejsce w lutym przy ul. Racławickiej w Świdniku. Kierowca samochodu osobowego marki mercedes zaparkował na miejscu dla osób niepełnosprawnych, co zwróciło uwagę przejeżdżającego obok patrolu Straży Miejskiej. Okazało się, że kierowca znajdował się w pojeździe, ale nie posiadał karty parkingowej.
Po wylegitymowaniu kierowcy przez policjantów i przekazaniu jego danych osobowych strażnikowi, został nałożony mandat w wysokości 800 złotych i 6 punktów karnych. Kierowca wykrzyczał, że nie przyjmuje żadnego mandatu.
Czytaj także: Była godz. 9:10. Ujęcie z Grzybowa
Mężczyzna został pouczony o skierowaniu wniosku do sądu, po czym odjechał z miejsca, do którego nie miał uprawnień do parkowania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bezpośrednio po przeprowadzonej interwencji i sporządzeniu stosownej dokumentacji interweniujący strażnik złożył zawiadomienie w KPP w Świdniku o znieważeniu go jako funkcjonariusza publicznego wykonującego obowiązki służbowe.
Sąd przyznał rację mężczyźnie. Co na to Straż Miejska?
Po kilku miesiącach odbyła się rozprawa w tej sprawie. Sąd pierwszej instancji uznał ostatecznie, że kierowca jest niewinny.
Fajnie, że jest jakaś sprawiedliwość. Myśmy nie przyjęli mandatu, bo nie zawiniliśmy. Potem z sądu przyszło wezwanie do zapłaty, wyrok nakazowy, 3 tysiące złotych ale od tego odwołał się nasz adwokat. A teraz zostaliśmy uniewinnieni - mówi żona kierowcy mercedesa, cytowana przez "Dziennik Wschodni".
Jak tłumaczy kobieta, jej mąż zatrzymał się w tym miejscu tylko dlatego, aby ona mogła wyjść z córką z samochodu. Cały czas miał włączony silnik, a po 15 sekundach strażnicy miejscy zatarasowali mu drogę.
Mężczyzna był w sądzie na odczytaniu wyroku, czeka na dokumenty. Rodzina przyznaje, że głównym dowodem było nagranie z miejskiego monitoringu.
Straż Miejska przyznaje, że jest zaskoczona werdyktem sądu i zapowiada, że jak tylko otrzyma uzasadnienie, to odwoła się od tej decyzji.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.