Obława na Grzegorza Borysa trwała 17 dni. W akcji brało udział blisko tysiąc policjantów, żandarmów wojskowych i strażaków. W ostatnich dniach poszukiwania skupiły się wokół zbiornika wodnego Lepusz na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego w Gdyni.
W poszukiwania zaangażowano wyspecjalizowanych nurków, którzy przeczesywali dno stawu. W środę, 1 listopada jeden z płetwonurków nagle stracił przytomność, znajdując się pod wodą. Mężczyznę przetransportowano do szpitala, lecz niestety jego życia nie udało się uratować.
Śmierć podczas akcji poszukiwawczej poniósł Bartosz Błyskal, strażak i płetwonurek z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku. Śledztwo w sprawie jego zgonu wszczęła Prokuratura Rejonowa w Gdyni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śmierć strażaka podczas obławy. To nie było utonięcie
Zdarzenie zakwalifikowano wstępnie jako "wypadek przy pracy ze skutkiem śmiertelnym". Jako najbardziej prawdopodobną przyczynę śmierci strażaka zakładano utonięcie.
Wstępne wyniki zleconej przez prokuratora sekcji zwłok sugerują jednak coś innego. Biegli sądowi stwierdzili, że 27-latek zmarł z powodu niewydolności oddechowo-krążeniowej.
To jest wstępna opinia biegłego. Czekamy na szczegółową opinię - prokurator Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, powiedziała w rozmowie z "Super Expressem".
Bezpośrednia przyczyna śmierci mężczyzny jest ustalana. Wkrótce znane będą wyniki szczegółowej sekcji zwłok.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.