Poranna akcja postawiła na nogi mieszkańców Lubina (woj. dolnośląskie). Całe zajście opisała pani Ewelina na łamach lokalnego portalu lubin.pl. Kobieta odprowadzała akurat swojego 6-letniego syna do przedszkola, był z nią też drugi, 3 -letni syn oraz pies. Nagle zdarzyło się coś nieoczekiwanego.
Czytaj także: Lublin. Nie żyje troje dzieci. Policja ściga ich matkę
Strzały pod przedszkolem
Pod przedszkolem czytelniczka zauważyła wojskowe auta. - Jeszcze mówiłam do chłopców: "Zobaczcie, wojsko" - relacjonuje kobieta. Zbliżała się godzina 8 rano, więc jak co dzień o tej porze pod budynkiem zdążył się już zebrać tłum dzieci i odprowadzających je rodziców.
Wtedy zza garaży wybiegł ten mężczyzna. Zaczął biec w naszą stronę, miał przy sobie nóż. Ten wojskowy czy policjant krzyknął: "Stój, bo strzelam". Po chwili oddał strzał, chyba do góry, bo nikogo nie ranił – relacjonuje pani Ewelina.
Czytaj także: Zaatakował w szpitalu. Legenda może wstydzić się za syna
Mężczyzna pobiegł w głąb osiedla, funkcjonariusze ruszyli za nim. Jak dowiedział się portal, akcja była prowadzona przez komendy z Wrocławia i Poznania. Ostatecznie uciekinier został złapany i obecnie prowadzone są z nim czynności - donosi TVN24.
Policja jak na razie nie chciała udzielić szczegółowych informacji na temat sprawy ze względu na toczące się postępowanie. Sprawę prowadzi aktualnie prokuratura.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.