Do tragedii doszło w czwartkowy wieczór 17 czerwca. Przed godz. 1:30 w piątek czasu polskiego świat obiegła informacja, że w kościele pw. św. Stefana na przedmieściach Birmingham padły strzały. W nocy mówiono o jednej ofierze śmiertelnej, jednak kilka godzin później amerykańskie służby przekazały, że zginęły dwie osoby.
Z tego, co wiemy na ten moment, samotny podejrzany wszedł na spotkanie małej grupy kościelnej i zaczął strzelać. Trzy osoby zostały postrzelone. Dwie z nich nie żyją. Jedna osoba jest hospitalizowana w miejscowym szpitalu - przekazał w komunikacie Shane Ware z policji w Vestavia Hills.
Funkcjonariusz dodał, iż podejrzany został już zatrzymany i "nie ma dalszego zagrożenia dla społeczności". Na razie nie wiadomo, jaki był motyw sprawcy. Śledztwo w tej sprawie prowadzą FBI oraz federalne i lokalne organy ścigania.
Strzelanina w kościele w USA. Wierni w szoku
Kapłan episkopalny w diecezji Alabama Kelley Hudlow wyznał w rozmowie z dziennikarzami stacji telewizyjnej WBRC, że wierni są wstrząśnięci piątkowymi wydarzeniami.
To szokujące. Św. Stefan to wspólnota zbudowana na miłości, modlitwie i łasce. Ludzie wszystkich wyznań gromadzą się tu, aby modlić się, aby mieć nadzieję na uzdrowienie - powiedział duchowny w wywiadzie na żywo ze stacją.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.