"Chciałem się ostrzyc, poszedłem do fryzjera. Nic ekskluzywnego, zwykły salon. Na samym wejściu przeżyłem szok" - mówił czytelnik dla "Faktu".
Jak zaznaczał, od razu sięgnął po telefon. Zrobił nim szybko kilka zdjęć cennika. Te następnie wysłał do redakcji tabloidu na potwierdzenie swych słów. Nie krył zdziwienia.
Tyle kasują w Niemczech za strzyżenie. Był w szoku po wizycie u fryzjera
Okazuje się, że za klasyczne strzyżenie w Niemczech pan Tomasz musiał zapłacić sporą sumkę, bo... 98 zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
U mojego fryzjera wydaję o połowę mniej - przyznał i zaznaczył, że mieszka na co dzień w Warszawie.
Wspomniał również, że w stolicy Polski od lat korzysta z usług tego samego małego, osiedlowego zakładu. Nie odwiedza ekskluzywnych salonów.
Szokujący cennik w niemieckim salonie fryzjerskim
"Fakt" przytaczał też inne ceny za usługi w zagranicznym zakładzie fryzjerskim, jaki odwiedził pan Tomasz.
Po przeliczeniu na złotówki, mycie i podcięcie włosów kosztuje w niemieckim salonie aż dwie "stówy". Przykładowa stawka z warszawskiego Powiśla to 80 zł - informował dziennik.
Tabloid porównywał, że panna młoda w Polsce za ślubną fryzurę musi średnio zapłacić od 200 do 400 zł. Natomiast dla Niemki to koszt rzędu już... 890 zł.
"Na pasemka sąsiadki muszą wydać 400 zł. Dla porównania fryzjer z Bemowa (Warszawa) weźmie o połowę mniej. Trwała ondulacja? W Niemczech loki kosztują prawie 312 zł, u nas widzieliśmy ofertę za 150 zł (włosy do ramion)" - zaznaczał "Fakt".
Za skrócenie męskich włosów maszynką Niemcy liczą sobie około 71 zł. Czytelnik wyjaśnił, że w Polsce płaci za tę usługę 40 zł.