W niedzielę (3 listopada) około godz 17.00 na przejeździe kolejowym w Karwicy Mazurskiej doszło do tragicznego wypadku. Samochód osobowy marki volvo wjechał na przejazd kolejowy tuż przed pociąg Intercity relacji Białystok - Gdynia Główna.
Autem podróżowało 5 osób. Jak czytamy w "Super Expressie", byli to Ania C. (3 l.), jej braciszek Dietmar C. junior (6 l.), dziadek Dietmar C. (63 l.), mama Karolina K. (29 l.) i babcia, mama Karoliny – Ewa K. (62 l.). Cała piątka zginęła w wyniku tego tragicznego wypadku.
Siła uderzenia pociągu w pojazd była tak wielka, że osobówka została zmiażdżona. Był problem, aby zweryfikować tożsamość ofiar wypadku. Auto znalazło się kilkaset metrów od miejsca zdarzenia. Ruch pociągów był utrudniony. Pasażerowie zostali przewiezieni autobusami do Szczytna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Świadek wypadku w Karwicy Mazurskiej. Wstrząsająca relacja
"Super Express" dotarł do bezpośredniego świadka zdarzenia. Pan Kazimierz wspomniał moment wypadku, który widział na własne oczy.
Usłyszałem wielki huk, wybiegłem i zobaczyłem, jak pociąg pcha wrak auta, hamując z całych sił. Pobiegłem tam, a to, co zobaczyłem, przerosło mnie. Wszystko było przesądzone, nikt nie przeżył. Nie mogę spać do dziś - powiedział mężczyzna w rozmowie z "SE".
Jego zdaniem w miejscu tragedii powinny zostać zainstalowane rogatki bądź oświetlenie. Być może to uratowałoby życie ofiar niedzielnego zdarzenia. Niestety, cała piątka zginęła na miejscu. Rodzina jechała do Kolna, gdzie mieli odwiedzić babcię, Ewę K. Okoliczności tego tragicznego wypadku nadal prowadzi prokuratura. Jedna z hipotez mówi, że kierowca, 63-letni Dietmar C., mógł zasłabnąć za kierownicą.
Zobacz koniecznie: Nagrała ją z ukrycia. Szok, jak opiekunka "zajmowała się" dzieckiem
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.