O śmierci Marcinki poinformował jego syn Matt. Niedługo po nim informację tę podała także strona muzeum SEAL Team Six na Facebooku. Marcinko odszedł w wieku 81 lat. Wraz z nim odeszła także duża część historii SEAL.
Marcinko to legenda wojsk specjalnych. Weteran wojny w Wietnamie, stworzył podwaliny pod jedną z najlepszych jednostek specjalnych na świecie. SEAL Team Six to elita elit - ludzie, których rząd USA wysłał by wyeliminowali Osamę Bin Ladena w Pakistanie.
Utworzony w 1980 r. SEAL Team Six to wyspecjalizowana jednostka Marynarki Wojennej USA. Uczestniczyła w wielu operacjach specjalnych w Iraku i Afganistanie. Specjalizuje się w działaniach kontrterrorystycznych i mających na celu zapobieganie rozprzestrzenianiu broni masowego rażenia. Jednostka zajmuje się także odbijaniem zakładników, co robiła m.in. w Afganistanie. Marcinko był jej pierwszym dowódcą. Na czele SEAL Team Six stał w latach 1980-83.
Płk Piotr Gąstał: "Marcinko był pozytywnym świrem"
Marcinko był postacią kontrowersyjną i trudną. Z SEAL odszedł w aurze skandalu, z oskarżeniami o malwersacje finansowe i przywłaszczenie państwowych pieniędzy. Pracował później jako konsultant przy produkcjach filmowych i grach komputerowych. Był także autorem książki "Komandos", opowiadającej z jego perspektywy o działaniach wojsk specjalnych i tworzeniu jednostki.
Za najsłynniejszą operację SEAL Team Six uchodzi operacja Trójząb Neptuna. Przeprowadzona w maju 2011 r. akcja polegała na próbie zatrzymania, a w konsekwencji - eliminacji Osamy Bin Ladena. SEALsi przedostali się do Pakistanu i zaatakowali ufortyfikowany dom, w którym ukrywał się saudyjski terrorysta.
Dla nas, w GROM, był legendą, choć osobiście poznał go tylko gen. Petelicki. Kiedy spotykałem się później z ludźmi z SEAL, to opinie o nim były podzielone: jedni go kochali, inni nienawidzili. Był pozytywnym świrem, w tym dobrym znaczeniu. Na pewno budził emocje - mówi o2.pl płk Piotr Gąstał, były dowódca jednostki wojskowej GROM.
Płk Gąstał dodaje, że GROM miał okazję współpracować z operatorami SEAL, a on sam był także w bazie "Fok". Oficer nie ma wątpliwości, że SEAL to jeden z najlepszych oddziałów specjalnych świata. Zdolni do walki na wodzie, lądzie i uderzeń z powietrza. Zgodnie zresztą z nazwą. Akronim SEAL rozwija się bowiem jako "sea, air, land" - morze, powietrze, ląd.
Polacy i SEAL. "Niesamowite wspomnienia"
Niedawno, w październiku, na konferencji Global SOF, poświęconej wojskom specjalnym i ich działaniom, gościł zastępca dowódcy amerykańskiego SOCOM (Special Operations Command - dowództwo Operacji Specjalnych) adm. Timothy Szymanski. Oficer polskiego pochodzenia był także dowódcą jednego z teamów wchodzących w skład SEAL.
Ćwiczył z nami, z GROM-em, w 1995 r. w Legnicy. My, oni z SEAL i ludzie z Delty. Mieli okazję ćwiczyć m.in. na poradzieckich instalacjach. Niesamowite wspomnienia - uśmiecha się płk Gąstał.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.