Kim Dzong Un świętował swoje 37. urodziny w piątek. Wtedy też zażyczył sobie kilku potężnych broni, które mają stanowić "wyzwanie" dla amerykańskiego wojska. Eksperci podkreślają, że nie należy ignorować tych zapowiedzi.
Moment tego przesłania jest kluczowy, ponieważ prezydent-elekt USA Joe Biden przygotowuje się właśnie do objęcia urzędu. Słowa Kim Dzong Una zmieniają horyzont rozmów. Teraz Zachód ma negocjować z Kim Dzong Unem nie rezygnację z obecnego arsenału wojskowego, a powstrzymanie go przed zbudowaniem nowego i lepszego – podkreśliła korespondentka BBC w Seulu Laura Bicker.
Eksperci ostrzegają. "Korea Północna będzie zwiększać swój potencjał bojowy"
Ekspert od bezpieczeństwa międzynarodowego Anakit Panda zauważył, że choć życzenia Kim Dzong Una mogą wydawać się abstrakcyjne, to nie do końca tak jest. Autor książki "Kim Jong Un and the Bomb: Survival and Deterrence in North Korea" podkreślił, że nowa administracja Joe Bidena może mieć kłopot, jeżeli nie będzie traktowała tych gróźb poważnie. Kraj Kim Dzong Una ma bowiem dążyć do jak największej militaryzacji.
Korea Północna będzie jakościowo zwiększać swoje zdolności bojowe, co może szkodzić interesom USA i Korei Południowej – ocenił Panda, cytowany przez BBC.
Zdaniem Pandy Joe Biden nie powinien oburzać się na zapowiedzi północnokoreańskiego dyktatora. Analityk twierdzi, że należy raczej szukać porozumienia. Podkreślił, że Biden powinien jak najszybciej przedstawić swoje cele w negocjacjach z Koreą Północną.
Jeśli Kim nie zobaczy zmiany w tradycyjnym amerykańskim podejściu, które zakłada całkowite rozbrojenie nuklearne przed złagodzeniem jakichkolwiek sankcji, to będzie kontynuował swoją politykę – dodał Panda.
Czytaj także: Mają go. Kuzyn Kim Dzong Una w rękach CIA
USA wznowią negocjacje z Kim Dzong Unem? "Nie ma sensu"
Duyeon Kim z organizacji pozarządowej Centrum Nowego Amerykańskiego Bezpieczeństwa (CNAS) zauważył, że w negocjacjach z północnokoreańskim dyktatorem to USA będą musiały wykonać pierwszy krok. Jego zdaniem, każda próba porozumienia, będzie musiała oznaczać ustępstwa ze strony Stanów Zjednoczonych. Jednym z nich miałoby być zakończenie wspólnych manewrów wojskowych USA i Korei Południowej.
Ceną, jaką trzeba będzie zapłacić, będzie również zniesienie sankcji i powstrzymanie się od krytykowania przestrzegania praw człowieka w Korei Północnej. Waszyngton tego nie zrobi. Nawet jeśli negocjacje zostaną wznowione, cena Kima za jakąkolwiek umowę jest bardzo wysoka. Przywódca Korei Północnej chciałby rozbrojenia w stylu zimnowojennym. To jednak nie ma sensu, ponieważ arsenał Stanów Zjednoczonych jest dużo większy niż Korei Północnej – ocenił ekspert.
Czytaj także: Gdzie jest żona Kim Dzong Una? Trzy teorie
Obejrzyj także: Kim Dzong Un przeprasza swój naród. W tle parada ogromnych pocisków balistycznych
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.