O sprawie 52- letniego Sławomira Wałęsy mówi się od dłuższego czasu. Syn byłego prezydenta od kilku lat zamieszkuje w Toruniu, gdzie na co dzień zmaga się ze swoją chorobą alkoholową. Jak jednak wspominał wielokrotnie w wywiadach, nie ma zamiaru się leczyć, ponieważ tylko w alkoholu widzi lek na życiowego doła.
Sprawą postanowiła się zająć rodzina Wałęsy, która podejmuje kroki mające na celu wysłać go na przymusowe leczenie. To jednak może zlecić tylko sąd, który ze względu na niemal zerową szkodliwość Sławomira Wałęsy może nie mieć podstaw do skierowania go na taką terapię.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od co najmniej 5 lat nie widziałem się z tymi z mojej rodziny, którzy chcą mnie posłać na odwyk - mówił dziennikarzowi "Super Expressu" Sławomir Wałęsa.
Czytaj także: Koszmar pod Iławą. Tragiczna śmierć 26-latka
Syn Lecha Wałęsy nie obawia się skierowania na przymusową terapię
Gdybym narozrabiał i sąd ograniczyłby mi wolność pod warunkiem przymusowego leczenia, to musiałbym iść na odwyk, bo w innym przypadku poszedłbym za kratki. Ale na razie nie rozrabiam. Póki żaden z moich sąsiadów się na mnie nie poskarży, to nic mi nie grozi. - tłumaczy Wałęsa.
Jednocześnie syn byłego prezydenta i lidera Solidarności nie ukrywa, że był już na kilku odwykach. Te do tej pory zawsze kończyły się szybszym bądź późniejszym powrotem do nałogu. To właśnie na jednym z nich Sławomir Wałęsa dopuścił się zdrady z terapeutką, przez co rozpadło się jego małżeństwo.
W podobnych okolicznościach, ponieważ po zdradzie z żoną szefa stracił on pracę. Obecnie mieszka w Toruniu w owianym złą sławą bloku nazywanym Czeczenią. Jak jednak wskazują wypowiedzi jego sąsiadów, pomimo nałogu cieszy on się ich sporym szacunkiem i sympatią.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.