Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
oprac. Kamil Różycki | 

"Synek patrzył, jak bandyta bije mu matkę". Koszmar z turystami w Zakopanem

795

Mój mały synek patrzył, jak ten bandyta bije mu matkę - opowiada pan Adrian, który wraz z żoną wynajmuje kwaterę w Zakopanem. W sobotę 13 lipca za sprawą turystów z Łodzi i zaproszonych przez nich do pensjonatu 10 osób z Nowego Targu przeżyli prawdziwy koszmar.

"Synek patrzył, jak bandyta bije mu matkę". Koszmar z turystami w Zakopanem
Koszmar rodziny w Zakopanem. Zaatakowali ich turyści (Facebook, Getty Images)

Trwają wakacje, a co za tym idzie, tysiące Polaków korzysta z urlopów i wypoczywa w różnych miejscach całego kraju. Szczególnie popularnym kierunkiem wśród turystów niezmiennie o tej porze roku jest polskie morze i góry. Jak się okazuje, są tacy, którzy w trakcie odpoczynku zapominają o panujących w społeczeństwie zasadach.

Boleśnie przekonała się o tym rodzina pana Adriana z Zakopanego, która od 10 lat zajmuje się wynajmem kwatery w mieście. Mimo tak sporego doświadczenia sobota 13 lipca z całą pewnością na długo pozostanie w pamięci zakopiańczyków, którzy tego dnia przeżyli prawdziwy koszmar.

Moi goście przyjechali z Łodzi w piątek. Mieli być do poniedziałku, ale już pierwszej nocy sąsiedzi skarżyli się na hałas i wulgarne piosenki pełne przekleństw i obraźliwych słów — mówi w rozmowie z "Tygodnikiem Podhalańskim" pan Artur.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Awantura i atak turystów na parkingu przy Morskim Oku. "Takiej sytuacji jeszcze nie było"

Pobili jego żonę na oczach małego synka

To był jednak początek koszmaru, jaki miał się rozegrać w kwaterach wynajmowanych przez rodzinę pana Artura. Jak wspomina w rozmowie z tygodnikiem, w sobotę wraz z żoną udał się na koncert, po którym wrócili do swojego pensjonatu, gdzie wraz z problematycznymi gośćmi z Łodzi było także dziesięciu zaproszonych przez nich gości.

Nie dość, że już z oddali grała głośna muzyka, prawie jak na koncercie, to jeszcze zamiast trzech, na parkingu mieliśmy pięć samochodów. Dojechało do naszych klientów około 10 osób z Nowego Targu. Razem imprezowali. U mnie nie wolno palić, robić imprez, ściągać ludzi z zewnątrz bez zgody właściciela obiektu. Oni w pokojach palili, balowali na całego. Złamali kolejne punkty regulaminu. Na moje uwagi jeden z przyjezdnych rwał się do bitki, zaczął mnie gonić, zgubiłem telefon. On go podniósł i rzucił nim w moją żonę. Potem ją dopadł, powalił na ziemię i zaczął kopać — relacjonuje w rozmowie z tygodnikiem pan Artur.

Najgorsze w tym wszystkim było to, że wszystkiemu przyglądał się ich mały synek. Mimo to policjanci interweniujący na miejscu nie spisali żadnych zeznań będących tam świadków. Sprawę zakończyło natychmiastowe opuszczenie przez gości z Łodzi hotelu oraz niemal pół dnia spędzone przez żonę pana Artura w szpitalu.

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Skandaliczna interwencja w Gdańsku. "Nie jestem zwykłym psem"
"Straszna tragedia". Szkoła żegna 14-letnią Natalię
Banan i kawałek taśmy klejącej. Kontrowersyjne dzieło sprzedane za miliony
Lewandowski nigdy nie był tak szczery. Otrzymał ważny telefon
Mieszkają w Polsce, a pracują w Niemczech. Opowiedzieli o zarobkach
Starych samochodów nie będzie można naprawić? Komisja Europejska wyjaśnia
To odróżnia Ronaldo od Messiego. Laureat Złotej Piłki wskazał szczegół
Robert Lewandowski idzie po Złotą Piłkę? Znany portal pokazał swój ranking
Białoruska propaganda straszy Polską. "Demony chcą przejąć Białoruś"
Świebodzin zdetronizowany. Nowy pomnik Jezusa będzie dużo wyższy
Pożar Biedronki. Sklep niemal doszczętnie spłonął
Groźna sytuacja na pokładzie samolotu. Ursula von der Leyen udzieliła pierwszej pomocy pasażerowi
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić