Czerniki to mała, licząca zaledwie 180 mieszkańców, wieś w województwie pomorskim. 15 i 16 września znaleziono tam ciała trzech noworodków. Dwoje z nich było owocem kazirodczego związku 20-letniej Pauliny G. i jej 54-letniego ojca — Piotra G. Trzecie urodziła starsza córka mężczyzny.
"Szatan w ludzkim ciele"
Sąsiedzi, znajomi oraz okoliczni mieszkańcy od dawna coś podejrzewali. Niektórzy twierdzą, że sprawę wielokrotnie zgłaszali do opieki społecznej, ale bez żadnych rezultatów. Pierwsze skargi miały wpłynąć już 10 lat temu, kiedy w domu mieszkała starsza córka Piotra G. Ona także była wykorzystywana.
Dopiero anonimowy telefon zmobilizował służby do działania. Kiedy policja pojawiła się w Czernikach, wszyscy wiedzieli do którego domu jadą i o co chodzi. Piotr i Paulina nigdy nie kryli się ze swoją relacją. Zdarzało im się nawet spacerować po wsi trzymając się za ręce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sama byłam w Ośrodku Pomocy Społecznej i zgłaszałam, że jest coś niepokojącego, ale zostałam olana, nawet mi pogrożono, żebym konsekwencji jakichś za to nie poniosła. Paulina od dziecka była jego ofiarą. Miała wpojone, że spanie z ojcem jest normalne — mówi dla Onetu jedna z sąsiadek rodziny G.
Czytaj także: Horror w Czernikach. Ojciec i córka w areszcie
Paulina uczyła się w szkole zawodowej w Kościerzynie. Od trzech lat, w ramach praktyk, pracowała w cukierni w Starej Kiszewie. Jej współpracownice uważały ją za miłą i synaptyczną. Wiedziały, że jest w ciąży, ale nie drążyły tematu.
Mówiła, że ma torbiel i się leczy. Na ojca nic by nie powiedziała, bo to był jej idol - mówi jedna z ekspedientek.
Czytaj także: Josef Fritzl chce dożyć 130 lat i pojednać się ze swoją rodziną! "Wierzę, że pewnego dnia znów ich zobaczę"
Piotr G. mieszkał nie tylko z 20-letnią córką, ale także z 24-letnim synem. Damian nie jest w pełni sprawny intelektualnie, a w ostatnim czasie jeździł do ośrodka w Konarzynach na zajęcia. Ojciec regularnie się nad nim znęcał i zabierał mu pieniądze z renty. Kiedy chciał współżyć z córką, wyrzucał Damiana za drzwi. 24-latek spał na ławkach lub przesiadywał na studzienkach kanalizacyjnych.
Byliśmy na wycieczce z ośrodka. Damian nie miał ani kanapki, ani wody. Mówił, że tata mu nie dał. Ludzie kupili mu dwie bułki i wodę. Ojciec na wyjazd dał mu 3 zł, a jego rentę brał, bo z czego niby żył? - mówi Onetowi jedna z bliższych sąsiadek rodziny G.
Matka Pauliny i Damiana, Hanna G., zmarła w 2008 roku. Sąsiedzi uważają, że zabił ją alkohol, którego nadużywała. Sama była ofiarą przemocy domowej. Piotrowi G. urodziła 12 dzieci: cztery córki i ośmiu synów.
To nie jest człowiek, to jest szatan w ludzkim ciele. Hania nie miała nic do powiedzenia. Opieka ich miała na oku i nic nie zrobili, to co tu ludzie mają mówić? - mówi jedna z sąsiadek.
Ojciec i córka zostali oskarżeni o morderstwo i kazirodztwo. W niedzielę, na wniosek prokuratury, sąd aresztował ich na trzy miesiące. Tego samego dnia odbyła się także sekcja zwłok noworodków, jednak na jej wyniki trzeba będzie jeszcze poczekać.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.